Dariusz Matysiak, trener III ligowej Stali Kraśnik.
1. Co czuje trener po rundzie jesiennej sezonu 2013/14?
Trochę niedosyt, ponieważ można było zdobyć więcej punktów. Choć i tak gdyby ktoś przed rozpoczęciem sezonu zaproponował po rundzie jesiennej 6. miejsce w tabeli z dorobkiem 28 punktów – jak to się mówi – wziąłbym w ciemno.
2. Których, straconych, punktów szkoda najbardziej?
Więcej punktów mogliśmy zdobyć w meczu z Izolatorem Boguchwała – dwie tzw. stuprocentówki miał Chrzanowski. Szkoda też, że do meczów z Lublinianką, Tomasovią i Jarosławiem chłopcy nie podeszli bardziej skoncentrowani, kto wie jakby się skończyły. Na długo w mojej i zawodników pamięci zapadnie przegrany mecz w Sieniawie, w którym straciliśmy punkty i piłkarzy, za kartki. To, co robił sędzia i akceptował obserwator, którzy na marginesie są z naszego regionu (a w środowisku piłkarskim mówi się o przychylności sędziów dla drużyn z własnego regionu – przyp. red.), nie jest możliwe do opisania w delikatny sposób.
3. Jaki mecz był najmilszym zaskoczeniem dla trenera?
Największym zaskoczeniem była dla mnie bardzo dobra postawa zespołu i równorzędna gra w wyjazdowym meczu z potencjalnym II ligowcem, Resovią Rzeszów. W pierwszej połowie gospodarz był zdecydowanie lepszym zespołem, ale wytrzymaliśmy napór. W drugiej części udało się wyrównać, a przy odrobinie szczęścia w końcówce, po strzale Filipa Drozda, mogliśmy nawet wygrać 2:1.
4. Jak Pan ocenia rok 2013 na tle swojej kariery trenerskiej?
Szkoleniowcem jestem od 12 lat. W trakcie tej pięknej przygody miałem wiele przyjemnych zdarzeń, takich jak powołania wychowanków: Szewca, Matysiaka, Drozda i Packa do juniorskich reprezentacji kraju. W sporcie seniorskim rok 2013 zdecydowanie był zwariowany. Zaczął się od namawiania dawnych, kraśnickich zawodników do powrotu do Stali i ciężkich treningów z zimie. Towarzyszyła temu niepewność, co do ich przygotowania fizycznego i aktualnej formy. Powoli montowaliśmy kolektyw, wszystko w ogniu krytyki, że daję szansę grać zawodnikom A klasowym i wziąłem do drużyny „zdrajców”, którzy odeszli z Kraśnika. Zaczęła się szalona wiosna i szybko ci rzekomi zawodnicy A klasowi oraz „zdrajcy” pokazali, ile znaczy dla nich Kraśnik i Stal. W szalonym pościgu zrobiliśmy coś, co wydawało się nieosiągalne, utrzymaliśmy dla naszego miasta III ligę. Ta mordercza wiosna dała efekt w postaci kontuzji zawodników, dlatego start jesienią nie był łatwy. Ostatecznie wyszliśmy na prostą i teraz mamy, zawodnicy, członkowie zarządu i oczywiście ja, powody do dumy. Dla mnie w tym wszystkim ważne jest również to, że udało się pokazać wątpiącym, iż warto stawiać na młodych zawodników i naszych wychowanków.
5. Marcin Chrzanowski, dawny zawodnik TĘCZY, grający przed przyjściem do STALI na znacznie niższym poziomie rozgrywek, został uznany za odkrycie rundy jesiennej. Czy nie warto częściej sięgać do niższych lig w poszukiwaniu talentów, jak to kiedyś w STALI bywało?
Marcina znam od 15 lat. Jest to wychowanek MUKS Kraśnik, trenował u Michała Zimowskiego. Pierwsze szlify seniorskie zdobywał, kiedy byłem trenerem w Tęczy. Miał zaledwie 16 lat i zapowiadał się na dobrego zawodnika. Zdecydował jednak, że będzie grał w Tęczy, więc tak a nie inaczej potoczyła się jego kariera. Co do poszukiwania graczy na naszym terenie, to takich już wytypowaliśmy, będą zapraszani na gry kontrolne i w okresie przygotowawczym do rundy rewanżowej. Będziemy im się przyglądać. Uważam, że warto korzystać z takich zawodników, młodych i głodnych sukcesów. Rzeczywiście, klub kiedyś prowadził taką politykę i do tego powoli wracamy.
6. Są w drużynie STALI zawodnicy, którzy nie ukrywają, że chcą spróbować swoich sił w wyższych ligach. Kibicie czekają na informację czy uda się utrzymać niezmieniony skład na wiosnę? Jakie są na to szanse?
Myślę, że w naszej drużynie są zawodnicy posiadający umiejętności na poziomie II, czy nawet I ligi. W dzisiejszej piłce rządzą układy menadżerskie, stąd nie zawsze uzdolnieni piłkarze są wyławiani przez kluby i dostają szansę gry. Mając to na uwadze powiem, że czas pokaże co będzie dalej działo się z naszym zespołem. Na razie nic nie wiem o odejściach.
7. Rozpoczął Pan już przygotowania do rundy rewanżowej. Jaki to będzie zespół, czy można się spodziewać, że jeszcze silniejszy?
Jesteśmy po okresie budowania masy mięśniowej i ogólnej siły fizycznej. W grudniu będą dominować zajęcia ogólnorozwojowe. Nie ukrywamy, że poszukujemy wzmocnień, ale nic na siłę, nie będzie żadnych „wystrzałowych” nazwisk. Jak już wspomniałem zależy nam na graczach młodych, na dorobku i ambitnych.
8. Jakim klubom piłkarskim polskim i europejskim Pan kibicuje?
Śledzę występy Lecha Poznań, bowiem w tym klubie bramkarzem jest mój syn, Marcin. Kibicuję także Legii Warszawa, ponieważ duża grupa zawodników z Lubelszczyzny gra w zespołach młodzieżowych stołecznego klubu. Do pewnego momentu obserwowałem Koronę Kielce, z racji tego, że na ławie trenerskiej zasiadał dawny zawodnik Stali, Marcin Gawron.
Z lig europejskich interesuje mnie belgijska, a w niej Anderlecht oraz Bruggia, a to dlatego, że w Belgii grał mój szwagier, zapomniany już chyba w naszym mieście zawodnik Stali oraz Wisły Kraków, Zbyszek Świętek. A tak typowo szkoleniowo oglądam ligę hiszpańską, a w niej Real i Barcelonę Miło jest patrzeć na grę tych zespołów i przyswajać ich taktykę gry.
Rozmawiał Mirosław Sznajder
Na zdjęciu: Dariusz Matysiak (autor: Jacek Nowoświatłowski)
