Zdarzają się w roku takie okresy, w których powinno ukazywać się specjalne, sportowe wydanie gazety miejskiej, niestety wiązałoby się to z dodatkowymi kosztami. Za redagowaniem, na przykład kwartalnika sportowego, przemawia liczba informacji o sukcesach dzieci i młodzieży, w różnych dyscyplinach, na arenach nie tylko powiatu czy regionu, ale województwa i Polski. Dobrym momentem był kwiecień bieżącego roku. Widać to w obecnym wydaniu Życia Kraśnika, na stronach informujących o wydarzeniach szkolnych i sportowych. Na łamy trafiły najważniejsze wiadomości, o kilku cennych wynikach informujemy tylko w telegraficznym skrócie. A należałoby napisać więcej, zamieścić zdjęcia grup młodych sportowców osiągających sukcesy, z ich nazwiskami, wypowiedziami i zdjęciami opiekunów, współtwórców sukcesów. W 16-stronnicowym periodyku o różnorodnej tematyce jest to niemożliwe. Kwartalnik sportowy byłby formą nagrody dla młodych, kraśnickich sportowców za udowodnienie rówieśnikom, że nie trzeba mieszkać w Lublinie, Puławach czy Chełmie, by liczyć się na arenie województwa, czy w kraju. Nagrodą za pokazanie, że sport może być źródłem radości. Szersze prezentowanie wspaniałych, kraśnickich dzieci to docenienie ich zaangażowania na treningach, bez którego sukces w turnieju, Igrzyskach Szkolnych, Gimnazjadzie czy Licealiadzie nie jest możliwy. Byłby to też powód do dumy dla rodziców, ponieważ o sportowych dokonaniach dziecka wiedziałaby nie tylko rodzina czy najbliżsi znajomi. Warto więc rozpocząć dyskusję nad takim pomysłem, gdyż jesteśmy miastem sportu, a w szkołach i klubach pracuje wielu świetnych nauczycieli, szkoleniowców, więc ta dziedzina będzie się u nas rozwijać.
Dyskusja powinna też rozpocząć się nad sposobem finansowania sportu w mieście. Na co powinny być przeznaczane, skromne przecież, środki publiczne? Czy w pierwszej kolejności należy zaspokajać potrzeby dzieci i młodzieży, zakładając że na ten cel nie może brakować funduszy czy też wspierać pochłaniający niemało środków sport seniorski? W przypadku III ligowej siatkówki (drużyna zajęła czwarte miejsce w sezonie 2015/16) zawodnicy sami zaopatrują się w obuwie, nie na wszystkich wyjazdach mają zapewniony obiad, klub organizuje im tylko dojazdy na mecze, kupuje koszulki i płaci za obsługę sędziowską. Warto dopowiedzieć, że na niektóre mecze zawodnicy jeżdżą własnymi samochodami. Siatkarze nie mają podpisanych z klubem umów i nie otrzymują stypendiów. Możemy więc mówić o amatorstwie i realizacji pasji życiowych, w czym jest pomocne miasto. Na to powinno być przyzwolenie. Ale nie w każdym klubie działającym w Kraśniku jest tak samo.
Warto raz jeszcze podkreślić, jesteśmy miastem sportu. Co ważne, uczniowie naszych szkół liczą się w województwie w tych dyscyplinach sportu, które rozsławiają nasz kraj, zarówno w wydaniu męskim, jak i żeńskim. Mamy utalentowane piłkarki ręczne, uzdolnionych siatkarzy i siatkarki, liczymy się w rywalizacji szkół w koszykówkę, dobre wyniki w najniższych grupach wiekowych osiągają piłkarze. Do tego, że Kraśnik ma świetnych pływaków w najmłodszych kategoriach wiekowych, już przywykliśmy. Znów zaczęliśmy liczyć się w tenisie stołowym, nie brakuje biegaczy. To wszystko pokazuje, że władze obrały dobry kierunek budując hale obok szkół i dbając o już istniejącą bazę. Prawdą jest też, że nigdy nie ma tak dobrze, że nie mogłoby być lepiej. Pora na kolejne ruchy, w tym rozwiązanie sprawy drużyn seniorów i przemyślenie tego czy popieramy amatorów czy półzawodowców?
