Stare zdjęcia Kraśnika – 110/18
Stare zdjęcia Kraśnika – 111/18

Wybory 2018 – 112/18
Andrzej Krasowski, lat 60, przedsiębiorca
kandydat Komitetu Wyborczego Wyborców
„Razem Dla Kraśnika”
na burmistrza miasta Kraśnik
Śledząc Pana karierę biznesową zauważa się dużą zmienność. Jak Pan to skomentuje?
Rzeczywiście, poznałem różne branże. Mały, lokalny rynek, taki jak kraśnicki, jest bardzo trudny biznesowo. Trzeba szybko reagować na pogarszanie koniunktury, a także zauważać inne szanse zarobienia pieniędzy. Zawsze odnosiłem sukcesy, dlatego moja mobilność to dobry sygnał dla wyborców. Miasto jest jedną, dużą firmą i tu też istnieje potrzeba zauważania zmieniającego się otoczenia gospodarczego, poszukiwania nowych szans rozwojowych. Burmistrz musi przewidywać trendy w gospodarce, by orientować się jakie firmy mogą poszukiwać terenów inwestycyjnych. Dotychczasowi burmistrzowie obierali kierunki rozwoju miasta i wydawali publiczne pieniądze, czyli nie swoje, a to robi się tak zwaną „lekką ręką”. Prowadzenie firmy uczy człowieka oszczędności, nad każdą wydaną złotówką przedsiębiorca zastanawia się dwa razy. Każdy pomysł inwestycyjny dogłębnie analizuje. W obecnych wyborach startują ludzie, którzy dla dobra miasta i kraju powinni zajmować się tym, na czym znają się najlepiej. Mam na myśli, np. nauczycieli. Moim zdaniem powinni spłacać dług społeczeństwu, za otrzymane wykształcenie.
Odważnie wypowiada się Pan na temat przeciwników. Taki będzie styl kampanii?
W mówieniu prawdy nie widzę odwagi. Tego wymaga dobro miasta. Kandydatom partyjnym, wytypowanym do udziału w wyborach przez liderów ugrupowań, wobec których pozostaną dyspozycyjni, proponuję zająć się tym, co potrafią, a zrządzanie miastem należy powierzyć osobom doświadczonym, sprawdzonym i sprawnym. Za taką się uważam, a pozwala mi tak twierdzić skuteczne zarządzanie firmami od 35 lat.
Dlaczego wcześniej nie ujawniły się Pana aspiracje?
Syn odgrywa coraz większą rolę w firmie, mam więc możliwość więcej czasu poświęcać na poprawianie, a raczej naprawianie tego, co stworzono w Kraśniku w ostatnich latach. Od jakiegoś czasu jestem mocno zaangażowany w walkę o poprawę sytuacji naszego regionalnego rolnictwa. Pora na kolejny krok. Dojrzałem do tego, żeby wpływać na sprawy miejskie i je porządkować. To duży błąd, że przedsiębiorcy powierzyli swoje biznesy lekarzom i nauczycielom. Oba zawody wykonują wspaniali ludzie, ale niekoniecznie muszą sprawdzać się w zarządzaniu. Przedsiębiorcy, ludzie znający gospodarkę, narzekają, że prawo lokalne jest złe. Blokuje rozwój firm i hamuje tworzenie nowych miejsc pracy, ale mało kto angażuje się, by było lepiej. Czas to zmienić!
Po takich zdecydowanych słowach pora zapytać o program.
Jest efektem przemyśleń kilku osób. Warto dodać, że nie są to osoby przypadkowe. Powstała w Kraśniku szalenie interesująca inicjatywa. Do walki o mandat radnego przystąpiły osoby z wieloletnim doświadczeniem samorządowym, pełniące bardzo poważne funkcje mieście, teraz bądź w przeszłości, znające się na różnych dziedzinach. Ale nie zabraknie odrobiny młodości i zapału. Można rzec, że to swoista mieszanka wybuchowa, która rozsadzi istniejące układy polityczne i koterie. Oczywiście, o ile okaże się, że większość kraśniczan dojrzała do tego, by pozytywnie wpływać na rzeczywistość i zauważy naszą cenną inicjatywę, doceni zapał i odda na nas głos.
To rzeczywiście cenna uwaga, że zmiana jest możliwa, jeżeli kraśniczanie będą jej chcieli.
Odpartyjnijmy miasto. Skończmy z tym, że ktoś z góry dzwoni do osoby decyzyjnej i mówi „zatrudnijcie syna naszego działacza, właśnie skończył studia i chce podjąć pracę” lub coś podobnego. Skończmy z tym, że burmistrz i jego współpracownicy mają głowę naładowaną jakąś ideologią a pracownicy instytucji miejskich w trakcie roku nie zajmują się niczym innym, jedynie tym, żeby w mieście nie zabrakło martyrologii, pomników, właściwie nazwanych skwerów, itp. działaniami. Urzędnicy mają zajmować się walką o inwestorów i pozyskiwaniem środków zewnętrznych. Taki styl rządzenia zapewniam tylko ja. Blisko 30 lat zarządzania miastem przez polityków, to przerost zatrudnienia w spółkach i instytucjach miejskich. Przywrócimy normalność, co spowoduje ogromne oszczędności finansowe. O utratę pracy nie muszą obawiać się ci, którzy wykażą się efektami i wyróżnią kreatywnością.
Na koniec nieco lżejszy temat. Jest Pan absolwentem „Górki”. Przygotowuje się Pan do zjazdu absolwentów szkoły?
Oczywiście. Spotykania z dawno niewidzianymi przyjaciółmi to bardzo miłe chwile. Nasza popularna „Górka” obchodzi piękny jubileusz. Sto lat szkoły to szmat czasu. Mury mojej szkoły, ale także „Reja” i Zespołu Szkół nr 3, opuściło wielu wspaniałych ludzi. Są wśród nich osoby znane w świecie medycyny, nauki, kultury i polityki. Szkoda, że do organizacji jubileuszu „Górki” nie włączyły się władze miasta. Więź z kraśniczanami powinna być ważnym elementem sprawowania władzy. Osobiście, już jako burmistrz dopilnuję tego i zmienię podejście do naszej lokalnej historii. Obecnie rządzący PiSowcy bardziej interesowali się partyzantami, czasem o wątpliwej przeszłości, niż tym, co działo się u nas przed laty. Niewiele jest chyba miast wielkości Kraśnika, które nie mają wydanej monografii. Na spisanie historii naszej małej ojczyzny kraśniczanie czekają zbyt długo. Oczywiście pojawiają się indywidualne inicjatywy. Nie można zapominać, że sentyment do miasta młodości, może być ważnym elementem wyboru miejsca, w jakim będzie się inwestować pieniądze. A takie możliwości finansowe mają kraśniczanie rozsypani po Polsce i świecie, dlatego trzeba monitorować losy kraśniczan i poszukiwać kontaktów z tymi, którzy osiągnęli życiowy sukces.
O innych bolączkach Kraśnika, kolejnych błędach w rządzeniu i pomysłach komitetu „Razem dla Kraśnika” oraz pańskiej wizji zarządzania miastem, porozmawiamy na kolejnym spotkaniu.
Chętnie zaprezentuję swoje pomysły, przemyślenia oraz to, co wypracowaliśmy z członkami komitetu „Razem dla Kraśnika”.
Rozmawiał: Mirosław Sznajder
Kraśniczanie – 113/18
Maria Zegadłowicz, kierowniczka Zakładowego Domu Kultury, współpracowała w Stalowej Woli z Marianem Bieniasem, dyrygentem (na zdjęciu dyryguje chórem ZDK w Kraśniku Fabrycznym), opiekunem chórów mieszanych. Przed jej wyjazdem do nowego miejsca zatrudnienia Bienias poprosił o umożliwienie podjęcia pracy w Kraśniku. Prośbę tę potwierdził w liście przesłanym z grudnia 1953 roku. Zatrudnienie otrzymał.
Więcej na temat historii CKiP TU
Stare zdjęcia Kraśnika – 114/18
Stare zdjęcia Kraśnika – 115/18

Wybory 2018 /2/ – 116/18
Andrzej Krasowski, lat 60, przedsiębiorca
kandydat Komitetu Wyborczego Wyborców
„Razem Dla Kraśnika”
na burmistrza miasta Kraśnik
Przystępując do startu w wyborach zapoznał się Pan z finansami miasta. Włodarczyk obiecał uzdrowić Kraśnik, a nie potrafił tego zrealizować. Pozostawia miasto w trudnej sytuacji finansowej. Nie ma Pan obaw z tym związanych?
Oczywiście, że wiem o dużym zadłużeniu. To jest efekt powierzania miasta ludziom z nadania partyjnego. Wierzę, że kraśniczanie otrząsną się z uśpienia, zlekceważą wezwania liderów partyjnych i nie zagłosują na zasadzie: „byle tylko swój”. Nie będą uczestniczyć w festiwalu obietnic i słuchać tego, kto dla im więcej po wyborach, a wreszcie wybiorą bezpartyjnego menadżera. Giełda obietnic trwa na dobre, aż trudno powstrzymać się przed ostrym komentarzem. Myślmy logicznie, skoro władza obiecuje, że coś da to musi najpierw zabrać, pod postacią wysokich podatków. Co do zadłużenia, płacz nad rozlanym mlekiem nic nie da. Ja i grupa przyszłych radnych z komitetu „Razem dla Kraśnika” mamy różniący nas od innych program. Nie obiecujemy, że będziemy rozdawali pieniądze. Obiecujemy uporządkowanie finansów i większe inwestycje w infrastrukturę. Obiecujemy oszczędne wydawanie środków na działalność bieżącą, a w zamian zamrożenie podatków.
Do kogo szczególnie chcecie trafić z programem komitetu „Razem dla Kraśnika”, do jakiej grupy wiekowej?
Do każdej. Zapowiadamy zamrożenie podatków, bezpieczniejsze i czystsze miasto, niższe ceny wody i ścieków, lepszą ofertę sportową i kulturalną, więcej chodników, napraw ulic. Z tego skorzysta przecież każdy w podobnym stopniu. Proszę zauważyć, że wszystkich kraśniczan traktujemy poważnie. Skąd na to brać pieniądze? Recepta jest prosta, nie wydawać na rzeczy zbyteczne i polityczne fajerwerki. W Kraśniku można wręcz mówić o wieloletnim niekontrolowanym wycieku pieniędzy. Właściciel firmy musi być dobrym gospodarzem, wydawać oszczędnie, mądrze inwestować i dbać o wzrost wpływów. Taką osobą jestem właśnie ja, który przez 35 lat czymś zarządzałem.
Oszczędne i rozważne wydawanie pieniędzy publicznych. To będzie jedyna nowa jakość Pana rządzenia?
Oczywiście, że nie. Kierowanie firmą wymaga dużej aktywności, nie daje się tego robić zza biurka. Wręcz jest przymus, że wszędzie chce się być i wszystkiego dopilnować. Tak samo musi zachowywać się burmistrz. Po mojej wygranej zmian form pracy burmistrza będzie dużo, choćby niezapowiadane kontrole w spółkach i instytucjach miejskich. Często będę też tam, gdzie są realizowane inwestycje. Wszystko będzie pracowało jak w przysłowiowym szwajcarskim zegarku.
Jak Pan widzi otoczenie wokół kraśnickiego samorządu? Z kim jako burmistrz chciałby Pan współpracować?
Najkrócej można odpowiedzieć: „ze wszystkimi, którym bliskie jest dobro miasta”. W polityce nikt się nie obraża. Kraśniczanie nie powinni mieć obaw, że gdy wygram wybory to wszyscy się odwrócą i nikt nie będzie chciał rozmawiać i pomagać, bo nie jestem związany z żadną partią. Miasto będzie funkcjonowało poprawnie. Stworzę zgraną grupę kompetentnych pracowników. Będą składali dobre wnioski o środki zewnętrzne i będziemy je skutecznie pozyskiwali. Nie będę zamykał się w kręgu kolegów partyjnych, gdyż takich nie mam, będę rozmawiał z każdym. Według mojej wiedzy, obecny burmistrz z rekomendacji PiS prawie wcale nie spotykał się z prezesem FŁT, gdyż ten jest kojarzony z PO. To wielki błąd! Burmistrz musi mieć dużą wiedzę o tym, co dzieje się u największego pracodawcy w mieście i powiecie oraz mocno wspierać przedsiębiorstwo. Kraśniczanie zapoznając się z omówieniem programu komitetu „Razem dla Kraśnika” odnajdą tam pomysł powołania Grupy Konsultacyjnej Biznesu. W jej skład wejdą najwięksi pracodawcy oraz najważniejsze osoby związane z samorządami. Ciało ma spotykać się w miarę regularnie, może uda się raz na kwartał. Ma to być forum wymiany poglądów oraz służyć zaznajamianiu burmistrza z bolączkami, utrudniającymi rozwój firm i miasta. Chętnie posłucham rad. Moim marzeniem jest, żeby po każdej tego rodzaju burzy mózgów w mieście powstawało coś nowego, żeby nie było to gadulstwo przy kawie. Chcę być bliżej bieżących spraw miejskich. Pragnę także zbudować silną więź ze starostą. Dla mnie legitymacja partyjna, jaką będzie nosił przyszły starosta, nie odgrywa roli. Powiat kraśnicki jest specyficzny. Poziom życia wielu kraśnickich rodzin zależy od sytuacji wsi w naszym regionie. Wynika to z więzi rodzinnych, także wiele osób z Kraśnika poszukuje pracy sezonowej w okolicznych miejscowościach. Ponadto rolnicy są klientami kraśnickich firm. Jeśli rolnikom wiedzie się lepiej, firmy będą lepiej zarabiać i płacić do miejskiej kasy wyższe podatki. Musi więc powstać coś w rodzaju strategii rozwoju powiatu, tworzonej we współpracy z władzami miasta. Nikt dotychczas nie poszedł w tym kierunku, gdyż na przeszkodzie stały rozgrywki partyjne. Dlatego jednym z moich haseł wyborczych jest: „Walczymy o Kraśnik i nasz powiat”.
Czyta Pan programy innych kandydatów. Czy odnajduje w nich coś ciekawego, co warto byłoby wdrażać?
Pewne fragmenty programów pokrywają się, co jest zrozumiałe. Nie może być stu dróg rozwoju miasta, np. koniecznie musi powstać obwodnica północna. Są jednak w programach kandydatów stare kotlety, po raz kolejny odgrzewane. Dla zmylenia wyborców poddane małej obróbce. Najzabawniejsze jest to, że wszyscy moi rywale już w Kraśniku rządzili i mieli możliwość wdrażania swoich genialnych pomysłów. O ile kandydat PiS nie był burmistrzem, to przecież jego partia miała większość w radzie i swoich burmistrzów. Czemu nie zrealizowali tego, co teraz proponują? Mieli ku temu doskonałe warunki i możliwości. Ciekawe, czy kraśniczan przekonają nowe stare argumenty?
Co chciałby Pan na koniec przekazać kraśniczanom?
Nie obawiajcie się Drodzy Kraśniczanie nowych pomysłów i osoby mniej znanej. Od zawsze źródłem postępu i rozwoju są tylko nowe rozwiązania. Znana maksyma mówi: „nie bójcie się wielkiego kroku, nie pokonacie przepaści dwoma małymi”. Raz jeszcze przypomnę. Mam za sobą 35 lat kierowania firmami. Odważcie się, oddajcie głos na osobę, która nie wchodziła w żadne układy partyjne. Partyjni już byli i rządzili Kraśnikiem, wiemy z jakim skutkiem. Mamy ogromne zadłużenie i coraz większy odpływ młodych ludzi z miasta. Trzeba temu zaradzić i tylko ja, Andrzej Krasowski, potrafię to zrobić.
Rozmawiał: Mirosław Sznajder
Czytajcie również Wybory 2018 /1/ – 112/18
Program 5 razy „Z” dla Kraśnika
PROGRAM KOMITETU WYBORCZEGO WYBORCÓW
„RAZEM DLA KRAŚNIKA”
Program 5 razy „Z” dla Kraśnika
ZAMROZIMY
podatki lokalne
Od wielu lat brak w Kraśniku reżimu wydatków budżetowych. Z każdym rokiem coraz więcej wydajemy na działalność bieżącą, szybciej niż rosną wpływy podatkowe. W instytucjach i spółkach miejskich istnieje ogromny przerost zatrudnienia. W dużej części są to osoby przyjmowane w ramach „łupów wyborczych”. Dziś to praca czeka na człowieka. Wiele osób musi więc liczyć się ze zwolnieniami, co przyniesie miastu duże oszczędności.
Wprowadzony zostanie ostry reżim wydatków i ograniczony zostanie niecelowy wypływ środków do spółek i instytucji miejskich.
Różnorodne działania, jakie podejmiemy, obniżą poziom wydatków, a co za tym idzie pozwolą zamrozić na pięć lat stawki podatków lokalnych.
Kandydatem KWW „RdK” na burmistrza jest Andrzej Krasowski
ZBUDUJEMY
drogę rozwoju gospodarczego miasta
Zachętą do rejestracji firm i prowadzenia działalności na terenie konkretnej gminy są niskie podatki i gwarancja ich niezmienności. Efektem realizacji punktu 1 programu będzie zamrożenie stawek, co stanie się zachętą do inwestowania w Kraśniku.
Stworzymy warunki do rozwoju mieszkalnictwa na terenie Kraśnika. Po otwarciu drogi szybkiego ruchu, Kraśnik ma szansę stać się miejscem zamieszkania dla osób pracujących w Lublinie.
Obniżymy cenę wody i śmieci.
Spowodujemy ożywienie kraśnickich stref ekonomicznych. Będziemy zabiegali o poszerzenie ich obszarów.
Powołana zostanie Grupa Konsultacyjna Biznesu przy Burmistrzu Miasta Kraśnik, do której zostaną zaproszeni właściciele i prezesi największych lokalnych firm. Organ ten będzie doradzał i wskazywał burmistrzowi obszary niedociągnięć, które hamują rozwój gospodarczy Kraśnika.
Będziemy współpracowali z instytucjami odpowiedzialnymi za powstanie obwodnicy północnej w Kraśniku.
Kandydatem KWW „RdK” na burmistrza jest Andrzej Krasowski
ZAGWARANTUJEMY
poprawę stanu bezpieczeństwa publicznego
Skorzystamy z doświadczeń wielu polskich miast, które uznały, że straż miejska jest formacją mało efektywną w podnoszeniu stanu bezpieczeństwa publicznego, a przy tym bardzo kosztowną. Koszty utrzymania straży w Kraśniku przekraczają milion złotych. Zaoszczędzone po jej likwidacji środki pozwolą na zwiększenie inwestycji komunalnych. Ich część zostanie wykorzystana na rozbudowę monitoringu miejskiego oraz dotacje celowe dla policji na zwiększenie etatów, w zamian za co będziemy oczekiwali wzrostu liczby patroli pieszych na kraśnickich ulicach i w miejscach najczęściej odwiedzanych przez mieszkańców.
Kandydatem KWW „RdK” na burmistrza jest Andrzej Krasowski
ZADBAMY
o rozwój kulturalny i sportowy
dzieci, młodzieży i dorosłych
Miasto finansuje zbyt wiele imprez o zasięgu krajowym, które pochłaniają ogromne koszty, nie przynosząc efektu promocyjnego. Zaoszczędzone środki przekażemy na imprezy skierowane do osób dorosłych oraz takie, w których uczestniczą i rywalizują ludzie młodzi. Przywrócimy finansowanie popularnych przed laty imprez kulturalnych. Powrócą do Kraśnika turnieje dzikich drużyn piłkarskich, ligi młodzieżowej w siatkówkę i koszykówkę. Wesprzemy rozwój cieszącego się ogromną popularnością kolarstwa, powrócą rajdy rowerowe o charakterze turystycznym dla dorosłych, a także wyczynowe, w których mogą rywalizować młodzi mieszkańcy miasta. Kraśnik stanie się areną rywalizacji sportowej i kulturalnej dzieci i młodzieży z terenu miasta, powiatu kraśnickiego oraz powiatów ościennych.
Klubom sportowym Kraśnika zaproponujemy rozwiązania, pozwalające na ich szybszy rozwój i poprawę sytuacji finansowej.
CKiP przestanie być wydawcą gazety, a zaoszczędzone w ten sposób ogromne środki pozwolą na utworzenie kilku nowych grup, w których młodzi i dorośli kraśniczanie będą mogli rozwijać zainteresowania.
Kandydatem KWW „RdK” na burmistrza jest Andrzej Krasowski
ZATROSZCZYMY
się o czystość i ład w mieście
Wprowadzimy rozwiązania, które diametralnie poprawią wygląd miasta. Miasto nie może być sprzątane od poniedziałku do piątku, dopiero od godziny 9 rano. Firmy sprzątające będą pojawiać się w weekendy i pracować od godziny 6 rano, bowiem kraśniczanin wychodząc rano do pracy musi widzieć wokół siebie porządek.
Wprowadzimy rozwiązania, które pozwolą zwiększyć liczbę inwestycji poprawiających komfort życia w Kraśniku, takie jak budowa nowych dróg, chodników i ścieżek rowerowych oraz poprawa istniejących nawierzchni.
Stare zdjęcia Kraśnika – 118/18

Stare zdjęcia Kraśnika – 119/18

Dzieje szkoły w Budzyniu (1/2) – 120/18
Zasiedlanie terenów, na których powstała wieś Budzyń, rozpoczęło się na początku XIX wieku. Przed I wojną światową stale zmieniano miejsce nauczania dzieci, aby uniknąć prześladowań. Obywano się więc bez typowego dla szkoły wyposażenia: ławek, tablicy i pomocy naukowych.
W okresie I wojny światowej wieś Budzyń została spalona. To na pewien czas zahamowało rozwój szkolnictwa na tym terenie. Krótko przed odzyskaniem niepodległości przez Polskę, na terenie Budzynia powstała szkoła prywatna. Zapłatą dla nauczyciela były przeważnie produkty rolne, które otrzymywał od rodziców nauczanych dzieci. Po odzyskaniu niepodległości szkoła prywatna przekształciła się w bezpłatną Publiczną Szkołę Powszechną. Rok 1918 uważa się za czas powstania placówki, dzisiaj funkcjonującej pod nazwą Szkoła Podstawowa nr 3 im. A. Mickiewicza w Kraśniku.
W pierwszych trzech latach istnienia kierownikiem i nauczycielem szkoły była Genowefa Jędrzejowska. Po niej funkcję tę pełnili: Zbigniew Patek (1921-1922) i Jadwiga Pieńkowska (1922-1926).
W pierwszych latach działalności szkoły powszechnej liczba dzieci uczęszczających do niej dochodziła do 70. Poza nauczaniem dzieci, w szkole odbywały się kursy wieczorowe dla dorosłych, zebrania kółka rolniczego, Koła Gospodyń Wiejskich.
Na mocy „Dekretu o obowiązku szkolnym”, z 7 lutego 1919 r., wydanego przez Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, wprowadzona została obowiązkowa, bezpłatna, siedmioletnia szkoła powszechna, która zapewniała wykształcenie podstawowe wszystkim, bez względu na stan majątkowy. W klasach I-II uczono: religii, języka polskiego, rachunków z geometrią, rysunków, śpiewu, gimnastyki. Od klasy III do VII dodatkowo: przyrody, geografii, historii i nadobowiązkowo robót kobiecych.
Szkoła w Budzyniu nie posiadała własnego budynku. Pierwszą siedzibą była izba wynajmowana u gospodarza Jana Grządki. Od roku 1926 pozyskano drugą izbę u S. Piekarza. W następnych latach wynajmowano kolejne izby, m.in. u W. Wysokiego i J. Irackiego. Brak własnego lokum utrudniał funkcjonowanie placówki w okresie przedwojennym i przez wiele lat po wojnie.
Do szkoły w Budzyniu uczęszczały dzieci z folwarków: Łukasiewiczówka, Wyżnica, Budzyń, Kolonia Popkowice i wsi Budzyń.
W roku 1927 funkcję kierownika objął Feliks Pikulski. Pełnił ją do roku 1938.
Od roku szkolnego 1934/1935, na potrzeby szkoły wynajmowano trzy izby. Do rejonu szkoły dołączono część Piask, a następnie kolonię Dąbrowa. W szkole, do której uczęszczało już blisko 200 uczniów, uczyli Feliks i Sabina Pikulscy oraz ksiądz prefekt W. Tchórzewski.
Przełomowy w życiu mieszkańców Budzynia, a co za tym idzie szkoły, był rok 1937. W sierpniu zatwierdzono lokalizację, po czym rozpoczęto prace projektowe, dokonano pomiaru terenu i realizowano wycinkę lasów, pod Fabrykę Amunicji Nr 2 w Budzyniu. W kolejnym roku rozpoczęto budowę bocznicy kolejowej i ujęć wody, zakończono budowę baraku, oznaczonego numerem 15, w którym urządzono biura i stołówkę.
Rozpoczęcie inwestycji na tym terenie spowodowało duży napływ ludzi, którzy znaleźli pracę przy budowie fabryki oraz w sferze usług. W Budzyniu zaczęły drożeć wynajmowane pokoje, rosły ceny żywności. Ożywienie nie pozostało bez wpływu na funkcjonowanie szkoły. Właściciele domów wymówili szkole zajmowane przez nią izby i zaistniała groźba jej zlikwidowania. Nie doszło jednak do tego. W ramach rekompensaty podwyżek cen wynajmu lokali szkoła otrzymała wsparcie finansowe od Zarządu Gminy Dzierzkowice. Ponadto rodzice uczniów dobrowolnie „opodatkowali się” po 2 zł od dziecka.
Przed wybuchem wojny placówka prowadziła aktywną działalność. Posiadała swoją bibliotekę, dzieci dostawały w zimie drugie śniadanie, działał chór i SKO, uczniowie prowadzili sklepik szkolny i rozwijały talenty w kółkach zainteresowań.
W roku poprzedzającym wybuch wojny stanowisko kierownika szkoły objął Walenty Siemieniec, pełnił je do roku 1958.
Na zdjęciu:
Dom Jana Grządki, pierwsza siedziba szkoły.
Dzieje szkoły w Budzyniu (2/2) – 121/18
Wybuch II wojny światowej zniweczył rodzące się w jej przededniu plany budowy szkoły, ale nie przerwał jej pracy. W roku 1939 lekcje rozpoczęły się z dwumiesięcznym opóźnieniem. Warunki nauczania były bardzo ciężkie. Brakowało opału, podręczników, kredy, atramentu. Zgodnie z zarządzeniami wydanymi przez okupanta, program nauczania miał obejmować elementarne wiadomości z zakresu liczenia, czytania i pisania. Szerszą wiedzę z historii, geografii czy literatury przekazywał dzieciom na tajnym nauczaniu W. Siemieniec.
W pierwszych latach powojennych szkoła znów działała w izbach wynajmowanych od właścicieli domów. Miejsca prowadzenia zajęć zmieniały się stosunkowo często. Rodzice, rozumiejąc trudności okresu powojennego, postanowili „opodatkować się” i uchwalili jednorazową kwotę wpisowego od dziecka oraz dodatkową, miesięczną opłatę na potrzeby szkoły. Tematem poruszanym na każdym zebraniu rodziców była konieczność budowy szkoły. W celu urealnienia tych planów mieszkańcy obwodu szkolnego dokonywali dobrowolnych wpłat. Zarząd Miejski, na wniosek zastępcy inspektora szkolnego Franciszka Cagary, pozyskał na rzecz szkoły, od gospodarzy Miśkowskiego i Steca, 30 arów ziemi. W roku 1948, na miejsce lokalizacji szkoły, chłopi przywieźli furmankami, prawdopodobnie ze Świeciechowa, stary dworek. Był to zaczątek nowego budynku szkoły. Na jego przystosowanie mieszkańcy Budzynia musieli z własnych środków dokupić drzewa. Rok szkolny 1949/1950 rozpoczął się już w nowej siedzibie, w której początkowo do użytku nadawały się dwie klasy i kancelaria. W następnych miesiącach gotowy był korytarz, kolejne sale lekcyjne, kuchnia, pokój nauczycielski. Zainstalowano też elektryczne oświetlenie. Ułożono chodnik od szosy do budynku szkoły, plac szkolny obsadzono lipami. Na boisko szkolne nawieziono ziemi i zasiano trawę.
W latach 1950-1957 liczba uczniów nie przekraczała 170. Rok szkolny 1957/1958 rozpoczęło 211 dzieci, wobec tego znów powrócił temat lokalu.
8 lutego 1959 r. powołano czternastoosobowy Komitet Rozbudowy Szkoły. Rodzice uczniów opodatkowali się na ten cel. Wykonano dokumentację budowy skrzydła, z zebranych środków zakupiono materiały budowlane. Władze nie zatwierdziły jednak planu rozbudowy, ze względu na podmokły teren.
Szkoła musiała przez szereg lat borykać się z ogromnymi problemami lokalowymi. Władze miasta nie były zbyt pomocne w ich rozwiązywaniu. Budynek szkoły był zbyt mały, dzieci uczyły się na dwie zmiany i znowu zaszła potrzeba wynajęcia dodatkowych sal lekcyjnych w prywatnych domach.
W roku 1973 dyrektorem szkoły został Marian Biegaj. Od początku podjął energiczne starania o wydanie zezwolenia na budowę nowego skrzydła. W roku 1975 doszło do połączenia Kraśnika Lubelskiego i Kraśnika Fabrycznego w jeden organizm miejski. Budzyń stał się centralną częścią Kraśnika. Władze inaczej zaczęły patrzeć na potrzeby tej społeczności. W planach władz, jednego już Kraśnika, pojawił się nawet pomysł połączenia obu dzielnic, lubelskiej i fabrycznej, zwartą zabudową.
W roku 1976 zapadła decyzja o rozbudowie szkoły. W pracach budowlanych duże zaangażowanie wykazali rodzice. Stanęły fundamenty, ale entuzjazm nie trwał zbyt długo. Decyzją władz wstrzymano budowę. Dyrektor szkoły w kronice szkolnej opisuje ten okres: „Nie było jeszcze dokumentacji. Skorzystałem z tej okazji i zaproponowałem budowę następnych trzech sal, ubikacji, kotłowni c.o. Zacząłem budować, nadal bez dokumentacji, według własnego pomysłu. Powstawało skrzydło prostopadłe do poprzedniego. Z powodu skargi do władz wojewódzkich wykonawca wycofał się z budowy, bank wstrzymał przedsiębiorstwu wypłatę pieniędzy, wojewoda ukarał nas karami dyscyplinarnymi, wstrzymał premie i nagrody.”.
W roku 1978, po wizycie w szkole wojewody, który zapoznał się z problemami lokalowymi szkoły, odżyła nadzieja na wznowienie prac. Po rocznej przerwie budowa została wznowiona. Pod koniec roku szkolnego 1979/1980 część uczniów rozpoczęła już naukę w nowym skrzydle.
Właściciele sąsiadujących ze szkołą działek dokonali darowizny na rzecz szkoły, powstała więc możliwość stworzenia zaplecza sportowego. W porozumieniu z inspektorem szkolnym Wiesławem Kowalskim, WOSiR w Lublinie przekazał sekcji podnoszenia ciężarów LZS TĘCZA Kraśnik pawilon sportowy typu „Pilawa”, który ustawiony został przy szkole w Budzyniu. W tym celu przygotowano odpowiedni mur, na którym usadowiono pawilon, składający się z lekkich elementów, głównie drewnianych. Tym sposobem uczniowie szkoły zyskali możliwość korzystania z sali gimnastycznej.
Szybko jednak okazało się, że szkoła znów ma problemy lokalowe. Władze podjęły więc decyzję o rozpoczęciu budowy budynku szkoły, który stanowiłby jej główną część. Z uwagi na podmokły teren podłoże zabezpieczono betonową płytą oraz tzw. stalowymi praskami, sześciometrowymi płytami stalowymi wbitymi w ziemię.
Budowę zakończono pod koniec października 1984 roku. W nowym obiekcie było 12 sal lekcyjnych. Oficjalne otwarcie miało jednak miejsce 14 marca 1985 r. W tym samym roku, 25 maja, szkoła otrzymała imię A. Mickiewicza i sztandar ufundowany przez Komitet Rodzicielski. Od tej chwili nazwa szkoły brzmi: Szkoła Podstawowa nr 3 im. A. Mickiewicza w Kraśniku.
W roku szkolnym 1986/1987 w szkole zatrudnionych było 27 nauczycieli, a ze względu na rosnący zakres obowiązków i zadań powołano po raz pierwszy w historii wicedyrektora placówki.
W okresie powojennym szkołą na Budzyniu kierowali: Walenty Siemieniec, Zygmunt Sapalski (1958-1973), Marian Biegaj (1973-1991), Danuta Karczmarska (1991-2000), Jacek Dubiel (01.09.2005-31.08.2009), p.o. Ewa Litertowicz (31.08.2009 – 24.12.2009), Krzysztof Łach (od grudnia 2009).
Od kiedy organem kierującym stał się samorząd lokalny, Szkoła Podstawowa nr 3 w Kraśniku diametralnie zmieniła swoje oblicze. Podobnie jak wszystkie placówki Kraśnika, szkoła wzbogaciła się o nowoczesny sprzęt komputerowy. Wykonano szereg inwestycji, mających wpływ na poprawę stanu technicznego budynku, m.in. wymieniono wszystkie okna, przeprowadzono remont wewnątrz budynku, który w roku 2010 zyskał nowy wygląd, dzięki ociepleniu i kolorowej elewacji.
Źródło:
Monografia Szkoły Podstawowej Nr 3 im. Adama Mickiewicza w Kraśniku.
Na zdjęciu: Widok szkoły na początku lat 60-tych.
Stare zdjęcia Kraśnika – 122/18
Z kart historii Kraśnika – 123/18
W 1980 r. oba gabinety dentystyczne w przychodni zakładowej FŁT zostały wyposażone w szybkoobrotowe wiertarki. Poprawiło to znacznie jakość usług a leczenie stało się mniej bolesne. Na zdjęciu Maria Bryszewska podczas leczenia (zdjęcie z archiwum „Życia FŁT”)
Wiesław Kamiński – 124/18
W sierpniu odszedł Wiesław Kamiński – adwokat, działacz społeczny.
Jako znany i ceniony kraśnicki adwokat włączał się w latach PRL w wiele cennych inicjatyw o charakterze regionalnym. W roku 1963 był członkiem komitetu założycielskiego stowarzyszenia skupiającego regionalistów, angażował się w tworzenie LKS Tęcza i w inne, podobne inicjatywy.
Pod koniec lat 80. minionego wieku uczestniczył w spotkaniach grupy kraśniczan, która omawiała na nieformalnych zebraniach projekt odbudowy pomnika Józefa Piłsudskiego. Kiedy w roku 1989 powstał Komitet Odbudowy Pomnika, mecenas Wiesław Kamiński stanął na jego czele. Odsłonięcie pomnika miało miejsce 10 listopada 1992 r.
Wiesław Kamiński był radnym I kadencji samorządu z ramienia Komitetów Obywatelskich. Przez jej część pełnił zaszczytną funkcję przewodniczącego.
W latach 1991-1999 pełnił funkcję sędziego Trybunału Stanu RP.
Wiesław Kamiński był inicjatorem postawienia Krzyża Katyńskiego w Kraśniku. Z ramienia Zaporczyków występował jako obrońca w procesie o rehabilitację żołnierzy rozstrzelanych z rozkazu Informacji Wojskowej NKWD.
Wiesław Kamiński był wychowankiem księdza Władysława Tchórzewskiego, prefekta Szkoły Powszechnej w Kraśniku, kapitana Wojska Polskiego i kapelana 24 Pułku Ułanów, który w 1939 roku dostał się do niewoli sowieckiej. W 1940 roku, dzieląc losy polskich oficerów, został zamordowany w ZSRR, w akcji „Katyń”. Dla uczczenia pamięci o kapłanie, jaki odegrał wielką rolę w przedwojennych dziejach Kraśnika, W. Kamiński ufundował tablicę, która została zawieszona w PSP nr 1 w Kraśniku.
Na zdjęciu: Mieczysław Łazarz (z prawej) i Wiesław Kamiński otrzymują odznakę „Zasłużony dla Województwa Lubelskiego”, którą przyznaje Zarząd Województwa Lubelskiego. (Źródło: Starostwo Powiatowe w Kraśniku).
Z kart historii Kraśnika – 125/18
Z kart historii Kraśnika – 126/18
Z kart historii Kraśnika – 127/18
Historia Szkoły Podstawowej Nr 1 (1/3) – 128/18
14 października 1809 r. ziemia lubelska, w tym Kraśnik, została włączona do Księstwa Warszawskiego. Na mocy traktatu rosyjsko-austriacko-pruskiego, z 3 maja 1815 r., w którym mocarstwa dokonały podziału ziem Księstwa Warszawskiego, utworzono Królestwo Kongresowe. Artykuł V tego traktatu głosił, że ziemie Księstwa Warszawskiego, pozostające pod kontrolą rosyjską, zostają połączone z Rosją.
Królestwo Kongresowe istniało w nadanym mu początkowo kształcie przez 15 lat. W tym okresie nastąpił rozwój gospodarczy, zwłaszcza nowych gałęzi przemysłu: metalurgicznego, górniczego i włókienniczego. Rozbudowane zostało także szkolnictwo elementarne i zawodowe.
Wzrost liczby szkół elementarnych był odczuwalny również na Lubelszczyźnie, gdzie ich ilość zwiększyła się z 27 do 41. W grupie nowych placówek znalazła się szkoła w Kraśniku, która rozpoczęła działalność w roku 1818. Uczęszczała do niej młodzież obojga płci, różnych narodowości i wyznań.
W porównaniu z innymi ówczesnymi szkołami miała niezłe warunki, dzięki ordynatowi Stanisławowi Zamojskiemu, który okazał się dobrym opiekunem. Oto fragment jego pisma do Generalnej Administracji Dóbr, z dnia 20 czerwca 1818 roku:
„Ja z mojej strony dając dom, gruntu mórg na ogród i drzewo na opał, więcej dać nie mogę. Wszak mieszkańcy miast używając dobrodziejstwa z założenia szkół, składać na nauczyciela się winni. Nadto proboszczowie przeze mnie mianowani, sami na siebie wzięli obowiązek takowy”.
Szkoła elementarna w Kraśniku mieściła się w drewnianym domu przy ulicy Szkolnej, w pobliżu głównej ulicy Rachowskiej, dziś Kościuszki.
W budynku szkolnym znajdowały się izby lekcyjne oraz mieszkanie dla nauczyciela. Nauczyciel otrzymywał za pracę wynagrodzenie – 800 zł rocznie z dochodu szkoły, który wówczas wynosił 1170 zł. Pozostałą kwotę przeznaczano na wydatki bieżące i opłatę mistrzyni uczącej robót kobiecych.
Pierwszym nauczycielem szkoły elementarnej w Kraśniku był Jakub Mazurkiewicz, który zimą 1833/1834, po czternastu latach pracy, opuścił Kraśnik. Do rezygnacji i wyjazdu zmusiła go słaba sytuacja finansowa szkoły. Należy bowiem wspomnieć, że dochód szkoły tworzyły składki mieszkańców, państwo nie utrzymywało szkół elementarnych.
Kolejnymi nauczycielami byli: Tomasz Tokarski, Jakub Kobrzyński i Antoni Żuliński. Ten ostatni swoje obowiązki wypełniał solidnie i przyczynił się do rozwoju kraśnickiej szkoły elementarnej oraz oświaty w mieście. Nauczał przez 29. lat, od 1837 do 1866.
Nauka w szkole trwała kilka lat. Młodzież uczyła się religii i moralności, czytania i pisania w języku polskim, arytmetyki w zakresie 4 działań, rysunku, wiadomości o wagach, miarach i pieniądzach.
W roku 1827 Kraśnik liczył ponad 3,5 tysiąca mieszkańców, w tym blisko 2 tysiące Żydów. W mieście istniały 362 domy i 6 zakładów przemysłowych (3 młyny, 2 garbarnie i fabryka świec).
Po upadku powstania styczniowego władze carskie wzmogły represje i rozszerzyły proces rusyfikacji ziem polskich. Do szkół wprowadzono język rosyjski jako wykładowy. W roku 1878 w ramach restrykcji carskich za udział w powstaniu styczniowym Kraśnik utracił prawa miejskie i stał się osadą miejską.
W grudniu 1905 roku w Kraśniku miał miejsce strajk szkolny. Mieszkańcy domagali się nauczania w języku polskim oraz zwiększenia liczby przyjęć do szkoły, z 60 do 180 dzieci. Strajkujący domagali się ponadto wyrzucenia ówczesnego nauczyciela – I. Pożero. Finałem tych zajść była uchwała magistratu, z dnia 6 grudnia, w której postulowano przeniesienie nauczyciela w inne miejsce.
W lipcu 1915 Lubelszczyzna została wyzwolona spod panowania Rosji i dostała się pod okupację austro-węgierską. W pierwszych dniach listopada 1918 roku oddziały Polskiej Organizacji Wojskowej (POW) przystąpiły do rozbrajania wojsk okupacyjnych na terenie powiatu janowskiego. W Kraśniku nie powiodła się pierwsza próba rozbrojenia, przez POW i mieszkańców, stacjonującego na tym terenie 4 Pułku Ułanów Austriackich. 3 listopada przybył do Kraśnika oddział POW z Urzędowa i wspólnie z miejscowym oddziałem zdobył koszary i rozbroił oddziały austriackie.
W wyzwolonej Polsce nie chodziło do szkoły ponad milion dzieci w wieku szkolnym. Do szkół podstawowych uczęszczało około 80 procent ogółu dzieci w wieku 7-13 lat. Poziom szkół był niski. Na jednego nauczyciela przypadało przeciętnie sześćdziesięcioro dzieci. W Kraśniku sytuacja przedstawiała się podobnie. Osada miejska, w której było 1187 dzieci w wieku szkolnym, dysponowała tylko jedną szkołą podstawową. Był to budynek drewniany, o czterech izbach lekcyjnych, z czasów carskiej Rosji. Niedostateczna baza lokalowa zdopingowała mieszkańców oraz ówczesnego kierownika, Władysława Pytlakowskiego, do rozpoczęcia starań mających doprowadzić do wybudowania nowej siedziby szkoły.
Długoletnia nauczycielka szkoły (46 lat pracy), Maria Byczewska, tak wspomina początki „nowej” szkoły:
„Tu, gdzie stoi szkoła nr1 było pole i rosły kartofle. Przed rozpoczęciem budowy zdjęto około 2 metrów ziemi, gdyż było tu wzniesienie i nierówności, na których dzieci mogły jesienią bawić się w chowanego, a zimą zjeżdżać na sankach z pagórków”.
Budowę prowadzono w latach 1922-1924. W jej trakcie zmieniono plany, rezygnując z sali gimnastycznej, pracowni technicznej i szatni. Drugiego lutego 1925 roku odbyła się uroczystość poświęcenia i oddania szkoły do użytku.
Maria Byczewska tak opisała ten dzień w pamiętniku:
„Wczoraj w Kraśniku była wielka uroczystość poświęcenia szkoły powszechnej świeżo postawionej. Podobno pierwsza to taka szkoła w województwie. Przyjechało kilka „grubych ryb”: wizytator, kilku inspektorów i ktoś z rządu. Po uroczystej mszy ew. i przemówieniu ks. kanonika pochód ruszył do nowej szkoły. Błoto było okropne, ale maszerowaliśmy podług muzyki i jeszcze dla dodania animuszu liczyłam sobie – raz, dwa … raz, dwa. (…)
Było kilka przemówień, które nieźle słyszałam, bo wzniesienie dla mówców było niedaleko. Pierwszy mówił ks. kanonik, drugi burmistrz miasta p. Mazurkiewicz, następnie p. Źłobicki – inspektor czy wizytator, potem p. Czerwiński – aptekarz, p. Jankowski – inspektor ze Lwowa i ostatni p. Wł. Pytlakowski – kierownik szkół tutejszych. Orkiestra odegrała rotę „Nie rzucim ziemi” i wszyscy rozeszli się. No, nie wszyscy, bo szarża udała się do szkoły. 0 13-tej było przyjęcie, a o 21 rozpoczął się bal, który trwał do 1-ej rano!”
Budynek wyglądał okazale, jednopiętrowy, podpiwniczony, z mieszkaniem dla woźnego w suterenie. Posiadał 8 sal lekcyjnych i 4 małe pokoiki: na kancelarię, pokój nauczycielski, bibliotekę i pomoce naukowe. Przy szkole znajdowało się boisko i mały ogródek owocowo-warzywny. W pobliżu został wymurowany niewielki domek z sześcioma izbami mieszkalnymi dla kierownika szkoły.
W starym, drewnianym budynku na skarpie w dalszym ciągu odbywały się lekcje. Działała w nim, po podziale w roku 1929 Publicznej Szkoły Powszechnej st. III Nr 1 na dwie siedmioklasowe szkoły powszechne, szkoła której nadano numer 2.
Uczniowie uczęszczający w tym okresie do szkoły wspominają: „Nie było sali gimnastycznej. Gimnastyka odbywała się na korytarzu I piętra. Na korytarzach były wieszaki, na których dzieci wieszały ubrania w zimie”. „Był siedmioklasowy system nauczania. Po ukończeniu 6. klas była jeszcze klasa 7., w której powtarzało się materiał z lat ubiegłych. W suterenie szkoły była stołówka, wydawano posiłki dla najbiedniejszych dzieci: 1/2 litra mleka i 1/8 chleba”.
Od roku 1925 do wybuchu wojny szkołę ukończyło 431 uczniów.
1 września 1939 r. wybuchła II wojna światowa, a już 2 września nad Kraśnikiem pojawiły się niemieckie samoloty, które zbombardowały przedmieście. Naukę rozpoczęto z dwumiesięcznym opóźnieniem.
Źródło:
1. Monografia „Szkoła Podstawowa Nr 1 im. M. Skłodowskiej-Curie w Kraśniku”, Kraśnik 4 luty 1995r.
2. REGIONALISTA Nr 21, Kraśnik 2004.
Na zdjęciu:
Budynek Szkoły Powszechnej Nr 1 w Kraśniku, zdjęcie wykonano w połowie lat 30.
Historia Szkoły Podstawowej Nr 1 (2/3) – 129/18
1 września 1939 r. wybuchła II wojna światowa. Już 2 września nad Kraśnikiem pojawiły się niemieckie samoloty, które zbombardowały przedmieście oraz Fabrykę Amunicji Nr 2 w Dąbrowie-Bór. 15 września wkroczyła do Kraśnika 4 dywizja piechoty gen. Hansena. Niemcy zajęli koszary 24 pułku ułanów, w pobliskiej Dąbrowie-Bór żołnierze okupanta zasiedlili bloki na terenie nowo wybudowanego osiedla, przy Fabryce Amunicji Nr 2. Do 24 października 1939 roku na Lubelszczyźnie obowiązywała administracja wojskowa. W dniu 26 października, z części okupowanych terenów nie włączonych bezpośrednio do Rzeszy Niemieckiej, utworzono Generalną Gubernię, w skład której weszła Lubelszczyzna, ustanawiając administrację cywilną na czele z Hansem Frankiem. Pierwsze rozporządzenie Franka o szkolnictwie w GG ukazało się 31 października 1939 r. Na mocy rozporządzenia przeprowadzono reorganizację nauczania w polskich szkołach powszechnych i wprowadzono nowy ustrój szkolny.
Po ustanowieniu władz cywilnych w starostwie janowskim zaczęto uruchamiać szkoły, także w Kraśniku. W okresie od 24 października do 22 listopada 1939 roku odbywały się zebrania informacyjno-organizacyjne, po których wznowiono zajęcia szkolne.
Naukę w Szkole Powszechnej Nr 1 rozpoczęto z około dwumiesięcznym opóźnieniem. Sytuacja materialna szkoły ulegała pogorszeniu. Budynek szkolny i mieszkanie kierownika zajęli żandarmi. Dzieci uczyły się w domach prywatnych przy ulicach Piłsudskiego, Olejnej i Szkolnej. Niemcy zniszczyli sprzęt szkolny, wykorzystując ławki, mapy i pomoce na opał. Biblioteka częściowo ocalała, gdyż książki rozprowadzono między nauczycieli i dzieci.
19 grudnia 1939 roku wydano zarządzenie, na mocy którego konfiskowano podręczniki do języka polskiego, historii i geografii. Kolejnym zarządzeniem, wydanym przez gubernatora lubelskiego, nakazano usuwanie z izb szkolnych portretów przedstawicieli władz państwowych, godeł oraz obrazów historycznych.
W szkole zmniejszyła się liczba uczniów, głównie o dzieci żydowskie. Pod pozorem epidemii władze niemieckie wydały zarządzenie przerwania nauki. Dużo dzieci nie uczęszczało do szkoły ze względu na brak obuwia czy ubrania. Trudne warunki lokalowe i niebezpieczeństwa okresu okupacji wymagały też od nauczycieli wiele trudu, odwagi i poświęcenia.
Oficjalnie uczono ze „Sterów” – czasopisma dla młodzieży, wydawanego podczas okupacji w Krakowie przez kolaborantów.
Zgodnie z okólnikiem Nr 14, z dnia 23 lipca 1942 roku, zeszyty uczniowskie miały być tak zapisane, aby nie zostawało w nich wolne miejsce, przy czym uczeń mógł posiadać tylko trzy zeszyty do wszystkich przedmiotów.
Poziom nauczania był bardzo niski. Dla pogłębienia wiadomości dzieci o kraju ojczystym i języku polskim, nauczyciele Szkoły Powszechnej Nr 1 – Maria Byczewska i Władysław Pędzisz – organizowali tajne nauczanie.
Znany kraśnicki regionalista, Wit Szymanek, w wydawnictwie Kraśnickiego Towarzystwa Regionalnego REGIONALISTA Nr 3 (Kraśnik 1995), przestawił szereg ważnych informacji na temat tajnego nauczania na terenie powiatu janowskiego i Kraśnika:
– Już w kwietniu 1940 r. w Kraśniku powołana zostaje do życia Powiatowa Komisja Tajnego Nauczania (PKTN), będąca oddziałem konspiracyjnej Tajnej Organizacji Nauczycielskiej (TON). W jej skład weszli: M. Koszałka (przewodniczący), W Maik (sekretarz), H. Brydak, F. Skorupska, B. Rycaj, M. Byczewska i A. Wilk. Ogółem w działalność tajnego nauczania w powiecie kraśnickim zaangażowanych było ponad 200 nauczycieli. Stanowiło to 53% stanu kadry pedagogicznej sprzed 1939 roku. Nauczyciele stanowili elitę ówczesnego społeczeństwa polskiego. Wielkie było ich zaangażowanie w działalność patriotyczną. Wielu nauczycieli powiatu janowsko-kraśnickiego od pierwszych chwil okupacji, tj. od 1939 roku tkwiło głęboko w konspiracji. Byli współorganizatorami konspiracyjnych organizacji niepodległościowych (…). Za działalność patriotyczną, za głoszenie polskiego słowa i walkę o wolność Ojczyzny zginęło i zostało zamordowanych w latach 1939-1945 59 nauczycieli z powiatu janowsko-kraśnickiego. Stanowi to 16,3% stanu kadry nauczycielskiej czynnej zawodowo sprzed 1939 roku. –
W listopadzie 1942 roku Niemcy aresztowali 35-letniego nauczyciela Szkoły Powszechnej Nr 1, Władysława Pędzisza. 2 grudnia został wywieziony na Zamek Lubelski. W Lublinie był katowany w siedzibie gestapo „Pod Zegarem”. Zginął na Zamku Lubelskim, 25 listopada 1943 r.
W latach wojny Szkołę Powszechną Nr 1 w Kraśniku ukończyło 160 uczniów.
Jedną z wybitniejszych absolwentek szkoły tego okresu jest siostra prof. dr hab. Zofia Józefa Zdybicka, która ukończyła szkołę w roku 1942.
Zofia Zdybicka urodziła się 5.08.1928 r. w Kraśniku. W roku szkolnym 1956/1957 rozpoczęła studia na Wydziale Filozofii Chrześcijańskiej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. W 1971 r. została powołana na stanowisko docenta, a w 1973 r. powierzono jej kierownictwo nowo utworzonej Katedry Filozofii Religii. Tytuł naukowy profesora nadzwyczajnego i stanowisko profesora KUL otrzymała w 1978 r., zaś tytuł profesora zwyczajnego nauk humanistycznych – w 1988 r.
Zofia Zdybicka pełniła różne funkcje administracyjne na uniwersytecie. W latach 1979-1984 była kierownikiem Sekcji Filozofii Teoretycznej, w latach 1984-1986 – prodziekanem Wydziału Filozofii Chrześcijańskiej, a w latach 1986-1987 i 1990-1999 – dziekanem tegoż wydziału.
Wręczenie Krzyża Komandorskiego Orderu Odrodzenia Polski s. prof. Zofii Zdybickiej. KUL, 19 października 2008r. (źródło: Wikipedia)
Źródło:
1. Monografia „Szkoła Podstawowa Nr 1 im. M. Skłodowskiej-Curie w Kraśniku”, Kraśnik 4 luty 1995 r.
2. REGIONALISTA Nr 20, Kraśnik 2003.
3. REGIONALISTA Nr 3, Kraśnik 1995.
4. Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II:
http://www.kul.pl/s-prof-dr-hab-zofia-j-zdybicka,art_7870.html