Quantcast
Channel: KRAŚNIK DAWNIEJ i DZIŚ
Viewing all 1666 articles
Browse latest View live

Historia I Liceum Ogólnokształcącego w Kraśniku (2/3) – 55/17

$
0
0

Dyrektorami gimnazjum do wybuchu wojny byli:
– dr Kwiryn Szwacki, 1918-1922;
– Adam Wilusz, 1922 – luty 1926;
– dr Mieczysław Dominikiewicz, marzec 1926- 1929;
– Jan Opęchowski, 1929-1932;
– Czesław Stepnowski, 1932 – listopad 1939.
Przed II wojną w kraśnickim gimnazjum podjęło pracę wielu wybitnych nauczycieli. Duża grupa posiadała tytuł doktora nauk. Kilku nauczycieli było absolwentami znanych uczelni w Europie i Polsce.
Dyrekcja szkoły i nauczyciele starali się wzbudzać i rozwijać u młodzieży różne zainteresowania. W szkole działały koła: polonistyczne, przyrodnicze, geograficzne; szkolne koło oszczędności, fotograficzne i introligatorskie. Ponadto istniała drużyna pożarnicza. Uczniowie sami utworzyli i prowadzili sklepik szkolny. W okresie międzywojennym działał hufiec szkolny, w ramach którego rozwijano sprawność fizyczną i przygotowywano uczniów do zadań z zakresu obronności. Szkoleniem w tym zakresie zajmowali się oficerowie 24 Pułku Ułanów. W latach międzywojennych przykładano w gimnazjum dużo uwagi do wychowania patriotycznego. Wykorzystywano do tego ważne rocznice historyczne i święta państwowe. Dzień imienin Piłsudskiego był wolny od zajęć, a w szkole odbywały się uroczystości.
Bardzo prężenie działał na terenie szkoły Związek Harcerstwa Polskiego.
Ostatnie przed wybuchem wojny posiedzenie rady pedagogicznej odbyło się 16 czerwca 1939 roku. Poświęcone było głównie klasyfikacji uczniów. Sklasyfikowano ogółem 188 uczniów, z czego promowano 149.
Rozpoczęcie nowego roku szkolnego planowano na 4 września. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, prof. dr Wojciech Świętosławski, w piśmie z 25 sierpnia, poinformował dyrektorów szkół, że rozpoczęcie nowego roku „ulega odroczeniu o kilka dni”. Przesunięcie było jednak o wiele dłuższe. 15 września 1939 roku oddziały niemieckie zajęły Kraśnik.
31 października 1939 roku ukazało się rozporządzenie władz cywilnych Generalnej Guberni, w którym zakazywano używania nazw „gimnazjum” i „liceum”. Kolejnym krokiem władz było rozwiązanie, 15 listopada, Kuratorium Okręgu Szkolnego w Lublinie, a z dniem 25 listopada wszystkich szkół średnich.
Do połowy 1941 roku wybudowany tuż przed wojną budynek szkoły został zajęty na kwatery dla wojska. Po wybuchu wojny Niemiec z ZSRR i opuszczeniu lokali przez żołnierzy, budynek zagospodarowano na biura Zarządu Miejskiego oraz Urząd Skarbowy. W starych pomieszczeniach przyklasztornych na piętrze znajdowały się mieszkania prywatne, na niższych kondygnacjach (parter, piwnica) areszt miejski. Stąd wywożono zatrzymanych, po przesłuchaniach, na Zamek w Lublinie.
Podczas II wojny nauczanie młodzieży na poziomie szkoły średniej odbywało się głównie na tajnych kompletach. W roku 1939 do prowadzenia tajnego nauczania, z przedwojennej kadry nauczycielskiej gimnazjum przystąpili: Henryk Brydak, Stanisław Mankiewicz, Włodzimierz Jaremko, ksiądz Kazimierz Fąfera i Nadzieja Milton. Z czasem grono uczących poszerzyło się. Współpracę podjęli bowiem nauczyciele przesiedleni do Kraśnika z Poznania. W 1941 roku Powiatowa Komisja Tajnego Nauczania powołała w Kraśniku Tajną Komisję Egzaminacyjną, z przewodniczącym Henrykiem Brydakiem.
Henryk Brydak był pierwszym po w II wojnie dyrektorem szkoły. Funkcję tę objął 1 sierpnia 1944 i sprawował do roku 1949. Kraśnik został wyzwolony w dniach 27-28 lipca 1944 roku. Działalność szkoły została wznowiona bardzo szybko. Do szybkiego otwierania prywatnych szkół średnich, a taką do roku 1946 było Prywatne Koedukacyjne Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcące w Kraśniku, zachęcał Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego.
Pierwszy powojenny dyrektor był absolwentem Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, gdzie w roku 1936 otrzymał stopień magistra filozofii. Dwa lata później zdobył uprawnienia do nauczania języka niemieckiego.
28 sierpnia 1944 roku szkoła przeprowadziła egzaminy wstępne do wszystkich poziomów nauczania w gimnazjum i klas pierwszych liceum. Ze zdawania do klasy pierwszej gimnazjum byli zwolnieni ci, którzy okazali świadectwo ukończenia 7 klasowej szkoły powszechnej. Sprawdzian wiedzy obejmował młodzież, która posiadała zaświadczenia z odbycia tajnego nauczania.
Do klas pierwszych gimnazjum przyjmowani byli uczniowie w wieku od 12 do 16 lat, do liceum powyżej 16 roku, którzy jednak nie przekroczyli 20. Na egzamin zgłosiło się 147 dziewcząt i 157 chłopców. Pozytywnym wynikiem mogło pochwalić się 280 osób, z czego 150 zdających do klas pierwszych.
Uroczysta inauguracja roku szkolnego 1944/45 odbyła się 2 września. Przez kilkanaście dni lekcje odbywały się w budynku przy ulicy Janowskiej (tzw. „Czelejówka”), który był wynajmowany przez Szkołę Podstawową Nr 2 w Kraśniku. Budynek szkoły średniej zajmowała bowiem Rejonowa Komisja Uzupełnień (RKU) i Milicja Obywatelska. RKU stosunkowo szybko opuściła pomieszczenia przyklasztorne. Milicja była „sąsiadem” szkoły do roku 1946, a w zajmowanych przez nią lokalach urządzono m.in. areszt.
Kraśnicka szkoła średnia funkcjonująca przy ulicy Klasztornej zajmowała trzy, różnej wielkości budynki, zlokalizowane wokół placu o wymiarach 48 na 41 metrów kwadratowych. We wszystkich obiektach brakowało urządzeń sanitarnych i kanalizacji.
W roku szkolnym 1944/45 obowiązywał przedwojenny model oświaty, oparty na sześcioklasowej szkole powszechnej, czteroletnim gimnazjum i dwuletnim liceum. Od następnego roku szkoła powszechna była siedmioklasowa, gimnazjum trzyklasowe, liceum zaś dwuklasowe. W roku szkolnym 1947/48 wprowadzono nowy podział, na ośmioletnią szkołę powszechną, dwuletnie gimnazjum i dwuletnie liceum.
W pierwszym po wojnie roku szkolnym kadra nauczycielska Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącego w Kraśniku liczyła 13 osób: dyrektor, który uczył niemieckiego, 2 księża katecheci, 10 nauczycieli przedmiotów. W kolejnym roku szkolnym stan kadry powiększył się o pięciu nauczycieli pracujących w niepełnym wymiarze godzin.
W roku 1946 odbył się pierwszy egzamin dojrzałości. W pierwszych latach po wojnie szkoła nadal miała charakter humanistyczny. Dlatego pierwsi maturzyści zdawali egzamin pisemny z j. polskiego i zachodnioeuropejskiego. Egzamin ustny zaś obejmował j. polski, wybrany język zachodni, łacinę, religię i historię.
W pierwszym po wojnie roku szkolnym w Gimnazjum i Liceum w Kraśniku, w dziewięciu oddziałach naukę pobierało 280 uczniów. Liczba ta stale rosła. Młodzież uczęszczająca do szkoły nosiła jednolity strój. Chłopcy mundurki koloru granatowego, których marynarki miały metalowe, błyszczące guziki. Do tego czapka z błyszczącym daszkiem i okrągłym, metalowym znaczkiem (na znaczku była rozłożona książka). Dziewczęta nosiły białe bluzki, granatowe spódniczki i berety. Na rękawach umieszczano tarczę z napisem Gimnazjum Nr 514.
2 marca 1945 roku Zygmunt Machnowski, prezes prowadzącego szkołę Towarzystwa Szkoły Średniej, wystąpił do Kuratorium Oświaty z wnioskiem o upaństwowienie szkoły. Dokumenty w tej sprawie zostały przesłane do ministerstwa oświaty, które ustosunkowało się przychylnie.
Źródło:
Wit Szymanek, „Z dziejów Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącego w Kraśniku w latach 1918 -1998”.

Na zdjęciu:
Budynek przyklasztorny, w którym od roku szkolnego 1919/20 funkcjonowało Gimnazjum w Kraśniku. Obok, jednopiętrowy budynek oddany w roku 1938. (Zdjęcie pochodzi z galerii Zespołu Szkół Nr 1 w Kraśniku na portalu NK).



Targowisko przy ul. Balladyny – 56/17

$
0
0

28 września 2013 roku miało miejsce oficjalnie otwarcie miejskiego targowiska przy ul. Fabrycznej. Imprezie towarzyszył kiermasz produktów regionalnych, koncerty kraśnickich artystów oraz oczywiście targ. Było to zakończenie pierwszego etapu porządkowania handlu w dzielnicy fabrycznej. Ten etap pochłonął ponad milion złotych, prawie 800 tys. zł miasto otrzymało na ten cel z funduszy unijnych. Po otwarciu zlikwidowany został handel na ulicy wzdłuż Spółdzielni „Jedność”. Drugi etap przenosin targu z ulicy Balladyny odbył się w styczniu 2017 roku.

Już w roku 2006 radni komitetu TWOJE MIASTO, którego liderami byli Piotr Iwan i Mirosław Sznajder, wprowadzili do budżetu miasta zadanie pn. Budowa Targowska Miejskiego. Na lokalizację wskazano plac obok stacji PKN ORLEN, na tzw. skrzyżowaniu fabrycznym (obecnie jest tam market Kaufland). W roku 2008 burmistrz Piotr Czubiński zaproponował inną, obok marketu budowlanego DAN-BUD, czyli miejsce, w którym w roku 2013 powstał nowy bazar. Handlowcy obie lokalizacje oprotestowali, gdyż dobrze czuli się w skansenie. Rządząca w Kraśniku PO dbała o głosy wyborców, nie zaś o wygląd miasta, dlatego zadania wpisanego w roku 2006 do budżetu burmistrz nie realizował. Z tych samych powodów upadł pomysł wysunięty w roku 2008.

Potrzeba było aż 11 lat żeby inicjatywa radnych TWOJE MIASTO „dojrzała” i została zrealizowana. Czy wystawia to dobrą ocenę dotychczasowym władzom miasta? Odpowiedź nasuwa się po obejrzeniu zdjęć poprzednich placów targowych.


Stare zdjęcia KRAŚNIKA i KRAŚNICZAN – 57/17

$
0
0

15972671_1415899498444699_3018208523014048361_o

Zdjęcie: archiwum „Życia FŁT”.

Znacie historię tego budynku?

To był Hotel Robotniczy nr 3 . KFWM przekazany przez fabrykę, w roku 1954, na internat i siedzibę Zasadniczej Szkoły Metalowej.


Stare zdjęcia KRAŚNIKA i KRAŚNICZAN – 58/17

Stare zdjęcia KRAŚNIKA i KRAŚNICZAN – 59/17

$
0
0

 

Zdjęcie: archiwum „życia FŁT”15585477_108325916332646_627680889691379293_o


Historia I Liceum Ogólnokształcącego w Kraśniku (3/3) – 60/17

$
0
0

Od roku szkolnego 1948 wprowadzono w Polsce nowy model nauczania, były to tzw. „jedenastolatki”, oparte na siedmioletniej szkole podstawowej i czteroletnim liceum. Tym samym zlikwidowano gimnazja. Obok liceum, na poziomie ponadpodstawowym realizowano system nauczania zawodowego.
Po odejściu, w roku 1949, Henryka Brydaka do pracy w Lublinie, dyrektorem Szkoły Ogólnokształcącej Stopnia Licealnego w Kraśniku został Feliks Kopeć. Do roku 1956 nastąpiło kilka zmian na stanowisku kierowniczym:
– Feliks Kopeć 23.09.1949 – sierpień 1950
– Alfred Derza 7.09.1950 – 29.03.1952
– Maria Szubstarska 29.03.1952 – 1.04.1952
– Feliks Kopeć – 1.04.1952 – sierpień 1952
– Leokadia Jesionowicz – wrzesień 1952 – lipiec 1953
– Jan Jabłoński 29.08.1953 – 1956.
W roku szkolnym 1950/51 w kraśnickim liceum utworzono klasę pedagogiczną, do której mogli przystąpić uczniowie najwyższych klas. Władze oświatowe dzięki tego rodzaju posunięciu chciały przygotować kadry nauczycielskie, których brakowało w małych miejscowościach. Do klasy pedagogicznej zgłosiło się 16. osób z Kraśnika oraz 20. spoza miasta – z Urzędowa, Łęcznej i Zakrzówka. Po roku nauki uczniowie zdawali egzamin dojrzałości oraz dodatkowo z przedmiotów pedagogicznych.
W roku 1956 funkcję dyrektora szkoły objął Stanisław Startek. 28 listopada tego samego roku powołany został Społeczny Komitet Rozbudowy. Inwestycja, o którą zabiegał komitet została zrealizowana w ciągu dwóch lat. Nowy, jednopiętrowy, murowany budynek został dobudowany do istniejącego od roku 1938. Szkoła dzięki temu wzbogaciła się o 4 sale lekcyjne. Kolejnym etapem aktywności społecznej rodziców było powołanie we wrześniu 1961 roku, Społecznego Komitetu Budowy Wodociągu. Zadanie polegało na wybudowaniu studni głębinowej na podwórku szkolnym. Szkoła nadal jednak nie posiadała kanalizacji. W roku szkolnym 1960/61 do szkoły uczęszczało 327 osób.
W lipcu 1961 nastąpiła kolejna reforma oświaty w Polsce. W jej wyniku, na bazie „jedenastolatek” powstały ośmioklasowe szkoły podstawowe i czteroletnie licea ogólnokształcące. Tym samym klasy licealne VIII-XI przyjęły numerację: pierwsza, druga, trzecia i czwarta. Od roku 1970 wprowadzono w liceum klasy sprofilowane.
W roku 1968 szkoła obchodziła jubileusz 50. lecia istnienia. Z tej okazji Komitet Rodzicielski ufundował sztandar. Od chwili wręczenia sztandaru w szkole obchodzone były Dni Patrona Szkoły, a ich centralną postacią był Tadeusz Kościuszko, patron oddziału GL, którego imię nosiło liceum.
W roku 1964 Stanisław Startek przeszedł do pracy w Annopolu, gdzie objął funkcję dyrektora Technikum Ekonomicznego. Kierowanie liceum powierzono Janowi Bąkowi. Po trzech latach J. Bąka zamienił Wit Szymanek, który pełnił funkcję dyrektora do września 1973 roku.
Oddanie do użytku, w roku 1958, nowego skrzydła budynku szkoły tylko na krótko poprawiło sytuację lokalową. Dlatego w roku 1962 powołany został Komitet Budowy Szkoły. Pierwszym posunięciem komitetu był zakup terenu o powierzchni ok. 2 hektarów. Budowę rozpoczęto w roku 1970. Wmurowanie aktu erekcyjnego nastąpiło 20 marca. Już po kilkunastu miesiącach, pod koniec sierpnia 1971 roku, do użytku oddano budynek, z kilkunastoma salami lekcyjnymi, świetlicą (stołówką), salą gimnastyczną i pomieszczeniami gospodarczymi. Przy wejściu do budynku szkoły ustawiono popiersie Tadeusza Kościuszki.
Wybudowanie sali sportowej pozwoliło na rozwijanie pasji sportowych uczniów szkoły. Zajęcia z wychowania fizycznego oraz pozalekcyjne odbywały się przy ulicy Klasztornej przeważnie przed szkołą, na niewielkim placu otoczonym budynkami szkoły i parafialnymi. Wielką pasją nauczycielską wykazywał się w latach 60. nauczyciel wychowania fizycznego Julian Gozdal.
Kolejną, niezbędną dla prawidłowego funkcjonowania szkoły inwestycją była budowa internatu. Do realizacji tego zadania przystąpiono krótko po wybudowaniu nowej siedziby szkoły. Internat oddano do użytku 1 września 1973 roku. Mogło w nim zamieszkać blisko 150 uczniów.
W roku szkolnym 1972/73 liczba uczniów liceum po raz pierwszy w historii szkoły przekroczyła pół tysiąca.
9 lutego 1973 roku, na krótki okres (do 1 września 1973 r.), funkcję dyrektora objęła Jadwiga Pleszyńska. Po niej, przez 17 lat szkołą kierował Jan Wójcik. Nowy dyrektor ukończył matematykę na Uniwersytecie Warszawskim.
Od sierpnia 1980 roku szkoła przyjęła nazwę Liceum Ogólnokształcące Nr 1 Oddziału Gwardii Ludowej im. Tadeusza Kościuszki w Kraśniku.
Na posiedzeniu rady pedagogicznej w lutym 1990 roku zgłoszony został wniosek w sprawie zmiany patrona szkoły. Po zaciągnięciu opinii uczniów, rodziców i społeczności miasta, rada pedagogiczna uchwałą z 2 lipca 1990 roku dokonała zmiany. Od 1991 roku nazwa szkoły brzmiała I Liceum Ogólnokształcące im. Tadeusza Kościuszki w Kraśniku.
W roku 1990 zmarł długoletni dyrektor szkoły, Jan Wójcik. Przez kilka miesięcy placówką kierowała Teodora Dłużniewska. Od 1 września funkcję dyrektora objął Wojciech Szpakiewicz. Nowy dyrektor, absolwent szkoły, ukończył studia wyższe na UMCS w Lublinie. Z wykształcenia był matematykiem, ponadto ukończył drugi fakultet na Wydziale Inżynierii Sanitarnej Politechniki Lubelskiej.
W roku szkolnym 1990/91 naukę w liceum, w dz. lubelskiej, pobierało 672 uczniów.
Od września 2000 roku do dziś funkcję dyrektora pełni Piotr Miecznikowski. Dyrektor ukończył Wydział Matematyki UMCS.
W 2002 roku, w wyniku zmian organizacyjnych, związanych z reformą administracji samorządowej, utworzono Zespół Szkół nr 1 w Kraśniku, w skład którego weszły: I Liceum Ogólnokształcące, I Liceum Profilowane, Liceum Ogólnokształcące dla Dorosłych i Zasadnicza Szkoła Zawodowa nr 1.
Absolwenci liceum w dzielnicy lubelskiej Kraśnika od dziesiątek lat podtrzymują tradycję organizowania zjazdu absolwentów. Pierwszy zjazd odbył się w roku 1962. Kolejne w latach 1978, 1988, 1993, 1998, 2003. 27 września 2008 r. z okazji 90. lecia odbył się VII zjazd absolwentów. Taką liczbą zjazdów nie może poszczycić się żadna szkoła w Kraśniku. Jeżeli może to być miarą więzi ze szkołą i rodzinnym miastem, to w przypadku szkoły średniej w „starym” Kraśniku jest ona najsilniejsza.

Źródło:
Wit Szymanek, „Z dziejów Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącego w Kraśniku w latach 1918 -1998”.

Na zdjęciu od lewej: Anna Dunin-Wąsowicz, Antonina Wilk, Jadwiga Pleszyńska, Jan Bąk, Julian Gozdal, Jerzy Pleszyński. (Zdjęcie pochodzi z galerii Zespołu Szkół Nr 1 w Kraśniku na portalu NK).


Stare zdjęcia Kraśnika – 60/17

$
0
0

Historia I Liceum Ogólnokształcącego im. T. Kościuszki w Kraśniku

Sabat na „Górce” – autor zdjęć, Adam Jackiewicz

Więcej TU

 


Stare zdjęcia KRAŚNIKA i KRAŚNICZAN – 61/17


BUDŻET OBYWATELSKI 2017 – 62/17

$
0
0

Budżet Obywatelski 2017 – wyniki głosowania

Znamy wyniki głosowania propozycji mieszkańców, które zostaną zrealizowane w ramach Budżetu Obywatelskiego w roku 2017.

W siedmiu obwodach głosowania oddano łącznie 2839 głosów.

Projekty, które będą realizowane w poszczególnych dzielnicach to:

W obwodzie I: RUCH – RADOŚĆ – REKREACJA = ZDROWIE NA 5

W obwodzie II: MODERNIZACJA PLACU ZABAW NA OSIEDLU „MŁODYCH”

W obwodzie III: POPRAWA BEZPIECZEŃSTWA POPRZEZ BUDOWĘ OŚWIETLENIA NA ULICY WĘGIERSKIEJ

W obwodzie IV: „POMÓŻ BEZPIECZNIE RATOWAĆ” – DOBRZE WYPOSAŻONA OSP GWARANTEM ZAPEWNIENIA BEZPIECZEŃSTWA MIESZKAŃCÓW oraz ZESTAW INTERAKTYWNY

W obwodzie V: „BUDOWA PLACU ZABAW PRZY Z.P.O. NR 2 W KRAŚNIKU”

W obwodzie VI: „WYMIANA OPRAW OŚWIETLENIA ZEWNĘTRZNEGO ORAZ OŚWIETLENIA KORYTARZY SZKOLNYCH NA OPRAWY LEDOWE W Z.P.O. NR 1 W KRAŚNIKU, UL. KOŚCIUSZKI 23”

W obwodzie VII: „BUDOWA CHODNIKA PRZY ULICY KOMISJI EDUKACJI NARODOWEJ”

Kraśnik po raz pierwszy BO realizował w roku 2016.

Oto artykuł jaki we wrześniu 2015 r. ukazał się w gazecie lokalnej „Życie Kraśnika” podsumowujący sesję, na której podjęto uchwałę w sprawie wprowadzenie BO. Za tydzień zamieszczę felieton zawierający podsumowanie tegorocznego głosowania.

KRAŚNIK WPROWADZA BUDŻET OBYWATELSKI

Miasto Kraśnik wprowadza rozwiązanie pobudzające aktywność społeczną i pomagające mieszkańcom decydować o najbliższym otoczeniu
Takim instrumentem jest Budżet Obywatelski (BO). Środki w ramach BO będą mogły być przeznaczone na projekty znajdujące się w kompetencji gminy i związane na przykład z budową czy remontem nawierzchni ulic, ścieżek rowerowych, chodników, instalacji oświetlenia, modernizacją placów zabaw, obiektów sportowych i terenów rekreacyjnych, urządzaniem parków i skwerów dzielnicowych.
Propozycje do budżetu będzie mógł zgłosić każdy mieszkaniec miasta, który ukończył 16 rok życia. W głosowaniu nad projektami również będą mogły wziąć udział osoby powyżej 16 roku życia.
Kwota przewidziana na propozycje do Budżetu Obywatelskiego na rok 2016, to 250 000 zł. Zostanie podzielona po równo na 5 części miasta, które zostały wyodrębnione w oparciu o spójność danego obszaru.
Projekt uchwały dotyczącej BO trafił 24 września pod obrady sesji. Dokument przedstawił radnym sekretarz miasta, Łukasz Skokowski, wskazując zmiany, jakie znalazły się w stosunku do uchwały przyjętej jesienią 2014 roku.
– Uchwała przewiduje wezwanie wnioskodawcy do poprawy wniosku. Proponujemy takie rozwiązanie, żeby nie odrzucać wartościowych pomysłów z przyczyn formalnych – mówił Ł. Skokowski.
Część radnych była przeciwna równemu podziałowi środków, po 50 tysięcy, na każdą z wyodrębnionych części miasta. Radny Piotr Iwan zarzucił dyskryminowanie w ten sposób członków spółdzielni, którzy mogą wykorzystać tyle samo środków co dużo mniejsze i rzadziej zaludnione osiedle przy ulicy Kolejowej.
– Proponuję także, tak jak w innych miastach, by każdy wniosek był poparty podpisami przez co najmniej 500 osób – wnioskował Iwan.
Radni PiS tłumaczyli zaproponowany przez burmistrza sposób podziału wieloletnim zaniedbaniem osiedla w okolicach dworca kolejowego.
Radny Tadeusz Członka był przeciwny wprowadzeniu BO w Kraśniku
– Panie burmistrzu, niech pan nie idzie tą drogą. Widzę w sposobie wprowadzenia w Kraśniku Budżetu Obywatelskiego analogię do działania byłego prezydenta Komorowskiego, który bez względu na koszty ogłosił referendum, które tak naprawdę nic nie wniosło – apelował radny Tadeusz Członka. – Ludzie potrzebują mądrych decyzji, a nie piarowskiego, napompowanego balona – dodał.
Dalej radny krytycznie odniósł się do wysokości kwoty przewidzianej w ramach BO.
– My jako radni dobrze znamy potrzeby mieszkańców. Niska kwota, jaka została przewidziana na poszczególne osiedla tak naprawdę nie rozwiąże żadnej ważnej sprawy. Czy powstanie coś nowego? Nie. Skończy się tym, że będzie więcej osób zawiedzionych niż zadowolonych –przewidywał radny SLD.
Zdaniem Członki niska kwota na zadania spowoduje, że mieszkańcy nie pójdą do głosowania.
– Może być tak, że przy niskiej frekwencji społeczność jednego bloku, mniejsza niż liczba radnych na tej sali, zdecyduje o inwestycji – mówił Członka.
W trakcie debaty radni opozycji, którzy w poprzedniej kadencji samorządu mieli większość i przegłosowali BO wysokości 2 milionów złotych, krytykowali burmistrza za niezrealizowanie wybranych przez kraśniczan zadań.
– Przypomnę, że poprzedni budżet był przegłosowany w celu destabilizacji całego budżetu miasta w roku 2015 – kontrowała Agnieszka Lis.
Broniący projektu uchwały i wysokości kwoty przewidzianej w ramach BO mówili, że w innych miastach są jeszcze mniejsze, a cała idea polega na finansowaniu drobnych spraw, które ludzie widzą w swoim najbliższym otoczeniu i chcą pilnego ich rozwiązania.
– Budżet Obywatelski jest nam potrzebny, żeby pobudzić aktywność społeczną. Jest to oczywiście jeden ze sposobów. Wykorzystajmy ten i szukajmy innych – mówił przewodniczący rady miasta, Jan Albiniak.
– Skoro boimy się, żeby małe społeczności nie przegłosowały jakichś inwestycji wprowadźmy próg frekwencji, by głosowanie było ważne – proponowała radna Agnieszka Lenart.
Radna sugerowała frekwencję 15%, w dalszej części obrad swój wniosek ograniczyła do 10%. Rada odrzuciła ten pomysł.
– Ze zdumieniem przysłuchiwałem się państwa wypowiedziom. Panie Tadeuszu, dziś pan mówi, panie burmistrzu niech pan nie idzie tą drogą, a dwa lata temu mówił, panie burmistrzu niech pan idzie tą drogą – rozpoczął podsumowujące dyskusję wystąpienie burmistrz Mirosław Włodarczyk.
Burmistrz ustosunkował się do kilku podnoszonych przez radnych opozycji spraw, między innymi wysokości kwoty.
– Kwota nie jest duża, ale budżet obywatelski nie ma rozwiązywać dużych inwestycji w mieście. Potrzeby w zakresie większych zadań poznam w trakcie spotkań z mieszkańcami organizowanymi co roku jesienią. Będzie to doskonała okazja, by porozumować i wiele spraw przedyskutować. Budżet Obywatelski jest to zaproszenie mieszkańców do współdecydowania o mieście – mówił Włodarczyk.
Burmistrz wypowiedział się w sprawie zarzutu radnych opozycji o niezrealizowanie BO w roku 2015.
– Budżet Obywatelski na rok 2015 nie był wykonany, bo były przyjęte wirtualne pieniądze – przypominał Włodarczyk. – Zapisane na ten cel dochody w wysokości 2 mln złotych ze sprzedaży działek były nierealne. Nie jestem cudotwórcą. Nie stworzę tych pieniędzy.
Rada miasta większością głosów przyjęła uchwałę wprowadzającą w Kraśniku, w roku 2016, Budżet Obywatelski. (M.Sz.)

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 


Stare zdjęcia KRAŚNIKA i KRAŚNICZAN – 63/17

Stare zdjęcia KRAŚNIKA i KRAŚNICZAN – 64/17

$
0
0

Oto zdjęcia FŁT, a dokładnie Fabryki Amunicji nr 2, w okresie II wojny

Źródło: portal społecznościowy Facebook, profil Kraśnik i okolice na starej fotografii

Szczegóły dotyczące zdjęć w komentarzach na portalu Fb

17835054_1379255702095214_2164816177041909751_o

 

17814460_1382312798456171_587011305460351865_o


Stare zdjęcia KRAŚNIKA i KRAŚNICZAN – 65/17

$
0
0

Rozpoczynam cykl wspomnień pochodów.

Macie ciekawe zdjęcia – wyślijcie na adres miroslawsznajder@wp.pl

1mm16


KRAŚNIK OKIEM HISTORYKA – 66/17

$
0
0

Oto wywiad, który w kwietniu 2015 ukazał się w gazecie miejskiej „Życia Kraśnika”.

„Wszystkim autentycznie zainteresowanym historią polecam studia historyczne” – Dominik Szulc

Życie Kraśnika. Proszę opowiedzieć, jak wyglądało Pana życie w okresie kraśnickim.
Dominik Szulc. Wydaje mi się, że dość zwyczajnie. Można powiedzieć typowo, jak w każdym mieście o powierzchni, populacji i potencjale takim, jak Kraśnik. Wychowałem się w dzielnicy fabrycznej, na osiedlu domków jednorodzinnych. W domu stałym tematem były sprawy FŁT, gdyż mój ojciec, chyba od 1976 r., pracuje w fabryce. Byłem więc na bieżąco ze wszystkimi ważnymi dla zakładu sprawami. Szczególnie dobrze wspominam okres edukacji w Szkole Podstawowej nr 7, dziś już nieistniejącej. Dobrze pamiętam stałe miejsca spotkań z kolegami, teren za szkołą, gdzie na starym gruzowisku bawiliśmy się w archeologów. Kolejne miejsca to częściowo istniejąca do dziś polana między ulicami Reymonta i Gałczyńskiego, gdzie graliśmy w piłkę nożną oraz plac zabaw przy ul. Piastowskiej. Po latach, już jako student historii, dwukrotnie wróciłem do budynku mojej dawnej podstawówki jako praktykant w Gimnazjum im. Szarych Szeregów. Dziś nauczycielką WOS-u w tej szkole jest jedna z moich koleżanek z licealnej klasy. Było to I Liceum im. Kościuszki. Po szkole podstawowej trafiłem bowiem do szkoły średniej w drugiej części miasta. Była mi dobrze znana, gdyż to ze starej dzielnicy, dokładnie z Zarzecza, pochodziła moja rodzina. Do dziś przy ul. Struga stoi murowany dom wzniesiony w okresie międzywojennym przez mojego pradziadka, na miejscu drewnianego domu kupionego od pewnego Żyda ok. 1895 r. Wybierając tę szkołę zmieniłem nieco środowisko, co ostatecznie okazało się nienajlepszym pomysłem. Moja klasa nie była zbyt dobrze zintegrowana. Dlatego nie zerwałem kontaktów z kolegami z domków jednorodzinnych, absolwentami mojej szkoły podstawowej, z którymi dziś zdecydowanie częściej, niż ze znajomymi z liceum, utrzymuję kontakty.
Ż.K. Podczas nauki w Kraśniku miał Pan kontakt z wieloma nauczycielami. Kto zasługuje na wyróżnienie i dlaczego?
D.Sz. Faktycznie, wielu ich było. Niektórzy wciąż pracują. Dziś mogę ocenić ich nie tylko jako były podopieczny, ale także jako nauczyciel z wykształcenia. Odpowiedzialnie stwierdzę, iż nie wszyscy nadawali się do zawodu, głównie przez brak zdolności pedagogicznych, cierpliwości, a także umiejętności sprawiedliwego traktowania i oceniania uczniów. Więcej nauczycieli utkwiło mi jednak w pamięci pozytywnie. Przede wszystkim obie moje wychowawczynie – geograf Małgorzata Gotner-Lis z obecnego PG nr 1 im. Szarych Szeregów oraz historyk Izabela Dekiel z liceum „na Górce”. Oprócz nich mile wspominam polonistkę ze szkoły podstawowej, panią Barbarę Loch oraz matematyczkę panią Danutę Sawę, która naprawdę potrafiła zainteresować „królową nauk”. Niestety, w liceum znienawidziłem matematykę. Cóż, nawet nauczyciel o dużej wiedzy nie sprawdzi się, jeśli nie ma zdolności pedagogicznych. Z grona nauczycieli liceum warto wspomnieć polonistkę panią Alicję Kmieć, obecnie na emeryturze, nauczyciela surowego i wymagającego, ale sprawiedliwego.
Ż. K. Z czego wynikało zainteresowanie historią i wybór kierunku studiów?
D.Sz. Do dziś dokładnie pamiętam okoliczności, w jakich zainteresowałem się historią. Było to w Andrzejki 1989 roku, a więc w dniu imienin mojego ojca. Przyszedł do nas pewien jego znajomy, który przyniósł w prezencie m.in. książkę „Poczet książąt i królów polskich”. Książka ta bardzo mnie zainteresowała. Dotąd nie wiem czy gdyby była to książka geograficzna, albo z zakresu mechaniki, bo przecież mój ojciec jest inżynierem, to także zainteresowałbym się jej tematyką. W każdym razie lektura tak mnie wciągnęła, a miałem wówczas 7 lat, że w krótkim czasie na pamięć nauczyłem się wszystkich podanych w niej dat elekcji, koronacji i zgonów polskich królów. Później prosiłem ojca, aby mnie przepytywał i pamiętam, że rzadko się myliłem. To nawet śmieszne, bo dziś, gdy jestem już historykiem zawodowym większości z nich nie pamiętam. Okazuje się bowiem, że tak precyzyjna wiedza, co może niektórych zdziwi, nie zawsze jest potrzebna. Z pewnością wciąż gdzieś tę książkę mam. W moim mieszkaniu w Lublinie mam około 2 tysiące książek historycznych, i nie tylko, czasem trudno coś znaleźć. Nieraz złapałem się na tym, że wypożyczyłem z biblioteki książkę, którą jak się później okazywało mam w swoim księgozbiorze. Widząc moje zainteresowanie tematem ojciec kupił mi popularną i kilkakrotnie już wznawianą książkę „Historia Polski dla Piotrka”. Z niej, jako pierwszej, poznałem dzieje naszego kraju i narodu w całości. Przez kolejne lata historia wciągała mnie coraz bardziej, mimo to wybór kierunku studiów nie był oczywisty. Początkowo dostałem się na studia prawnicze, na Uniwersytet Jagielloński, przekonany, że po nich osiągnę zawodowy sukces. Po roku zrezygnowałem i podjąłem historyczne na UMCS w Lublinie. Po prostu prawo nie było dla mnie, moim żywiołem była historia i tyle. Dopiero te studia pozwoliły mi rozwinąć skrzydła i realizować się w tym, co robiłem i robię.
Ż.K. Obecnie wielu młodych ludzi decydując o wyborze studiów kieruje się względami finansowymi. Kalkulują, co po ich ukończeniu będą robić i ile zarabiać.
D.Sz. Zacznę od tego, że zdawałem na studia w innych realiach. Były jeszcze egzaminy wstępne, ponad 3 kandydatów na 1 miejsce na kierunku historia. Dziś trudno to sobie wyobrazić. Wówczas jeszcze wszyscy byli przekonani, że po zakończeniu studiów bez kłopotu znajdą pracę w wyuczonym zawodzie. Obecnie rzeczywistość jest zupełnie inna, ale i tak mogę wszystkim autentycznie zainteresowanym historią polecić studia historyczne. Media zasadniczo przedstawiają prawdziwy obraz sytuacji na polskim rynku pracy, humanistom trudno się na nim odnaleźć. Przyszłość na rynku pracy to jednak sprawa względna. Nawet po studiach humanistycznych można zdobyć niezłą pracę. Dzisiejsza historia, to już inna wiedza, niż ta jaką pamiętamy ze szkół, a jej obraz pokutuje w społeczeństwie. Historycy posługują się obecnie wieloma nowoczesnymi metodami badawczymi i współpracują z sukcesami ze specjalistami z innych dziedzin. Osobiście prowadziłem badania z klimatologami, astrofizykami, archeologami, hydrologami czy geotechnikami. Za to między innymi zostałem teraz nominowany do Nagrody im. Artura Rojszczaka. Należy być jednak naprawdę dobrym w tym, co się robi oraz wykazywać się inicjatywą i pomysłowością, nie zdając się wyłącznie na uczelnię, kreować własny wizerunek. To, co powiem wzbudzi kontrowersje, a wśród niektórych nauczycieli nawet oburzenie, ale wytężona nauka wszystkich przedmiotów w szkole, zakończona znakomitymi ocenami, a co za tym idzie wysoką średnią, nie tylko nie gwarantuje sukcesu zawodowego w przyszłości, ale może nawet utrudnić jego osiągnięcie. Jako uczeń liceum miałem raczej mierne oceny. Oceny dostateczne i mierne były codziennością, wyróżniałem się jedynie z historii i na niej skupiałem. Czasami potrafiłem otrzymać dobrą ocenę z geografii czy języka polskiego. Jak to więc możliwe, że dziś jestem pracownikiem Polskiej Akademii Nauk? Przez lata obserwowałem losy moich znajomych, którzy zarówno w szkole podstawowej, jak i liceum osiągali doskonałe oceny z prawie wszystkich przedmiotów, byli prymusami. Co ich łączy? Za wyjątkiem jednej osoby mieli po złożeniu matury poważne kłopoty z dostaniem się na wymarzone studia lub uczelnie. Dlaczego? Może dlatego, że z różnych powodów byli ulubieńcami kadry nauczycielskiej, a przez to ich oceny nie zawsze były wiarygodne, a może dlatego, że gdy ktoś zna się na wszystkim, nie zna się na niczym. I to moja rada dla młodych ludzi i ich rodziców, rada także jako ojca dziecka mającego za chwilę wstąpić w mury szkoły. Jeśli czujecie się w czymś dobrze trzymajcie się tego, bez względu na to czy będzie to informatyka, czy historia, bo sukces zawodowy można odnieść po ukończeniu każdego kierunku studiów. Trzeba być jedynie dobrym w tym, co się robi i mieć pomysł na siebie, a przy tym nie rozdrabniać się, nie być omnibusem, świetnym polonistą i matematykiem zarazem, bo w szkole to zalety, ale na studiach już niekoniecznie się to sprawdza. Przy czym o naszej zawodowej przyszłości decyduje przede wszystkim to, co wyniesiemy ze studiów i jakie umiejętności w ich trakcie zdobędziemy, jaki wolontariat odbędziemy, czy będziemy angażować się w działalność ruchu studenckiego i organizacji pozarządowych, czy będziemy wykazywać się własną inicjatywą, odważnie będziemy łamać stereotypy lub zastygłe zwyczaje, śmiało będziemy przekraczać kolejne granice i osiągać cele, pomimo przeszkód, jakie niektórzy mogą nam stwarzać. Przy olbrzymiej liczbie magistrów oraz wzrastającej liczbie młodych doktorów, trzeba się czymś wyróżniać z tłumu. Zainteresowanie innymi przedmiotami przyjdzie samo, gdy uczeń przekona się, że np. metody geologii, metrologii, materiałoznawstwa czy matematyki także można wykorzystać w badaniach historycznych, chociażby do ustalania ciężaru różnych budowli zabytkowych, sposobu ich wznoszenia czy obliczania wymiarów elementów architektonicznych jedynie na podstawie ich projektów czy fotografii. Problemem jest jednak to, że niewielu młodych ludzi potrafi dziś podjąć opisane właśnie działania, a nowa matura wcale im tego nie ułatwia. Oducza bowiem samodzielnego, logicznego myślenia, umiejętności zapamiętywania wielu informacji oraz prawidłowego pod względem gramatycznym formułowania własnych myśli, nie tylko na papierze, ale nawet spójnego wypowiadania się. Skąd to wiem? Przez 4 lata prowadziłem na UMCS zajęcia ze studentami I roku historii i filologii polskiej. Osobiście się o tym przekonałem. Przerażające jest, że niektórzy z nich w przyszłości zostaną nauczycielami, ale niestety przy obecnym niżu demograficznym oraz malejącym zainteresowaniu studiami pedagogicznymi nauczycielem można zostać z przypadku. I tym oto sposobem szeroko rozpropagowywany, głównie w mediach, pogląd o niepraktyczności i nieprzydatności, niemal szkodliwości studiów pedagogicznych i humanistycznych uderza w nas samych. Za ok. 10-15 lat brutalnie się o tym przekonamy, po czym kolejne pokolenie będzie się starało naprawić błędy dziś popełniane.
Ż.K. Jak Pan postrzega Kraśnik, to co teraz się w nim dzieje, z perspektywy zamieszkiwania poza nim przez kilkanaście już lat i przez pryzmat nowych doświadczeń życiowych?
D.Sz. Z Kraśnika wyprowadziłem się 14 lat temu. Czuję się jednak mocno związany z miastem, stale interesuję się tym, co dzieje się w Kraśniku. Czuję się lokalnym patriotą. Przez ten czas Kraśnik rozwinął się, to już inne miasto, niż to w którym mieszkałem. Proszę mi wierzyć, gdy ktoś mieszka na miejscu tak tego nie widzi. Jako historyk i człowiek kultury oceniam jednak Kraśnik przede wszystkim z takiej właśnie perspektywy. Z przykrością muszę stwierdzić, że przez szereg lat w Kraśniku, w porównaniu z wieloma miastami Lubelszczyzny, nawet mniejszymi, władze miasta nie dbały o podniesienie świadomości kraśniczan w zakresie arcyciekawej historii ich własnego miasta. O braku zainteresowania tym tematem przez poprzedniego burmistrza, paradoksalnie historyka z wykształcenia, miałem okazję przekonać się osobiście. Istniała jeszcze wówczas grupa aktywnych regionalistów, działających pod szyldem Kraśnickiego Towarzystwa Regionalnego. Z biegiem lat weszli w dość zaawansowany wiek, przyszedł czas na pokoleniową zmianę, a tymczasem następców nie ma. Stąd też brak, mnie osobiście bardzo doskwierający, czasopisma regionalnego, jakim do końca poprzedniej dekady był „Regionalista”. Myślę, że wszyscy je pamiętamy. Dlatego przez lata bardziej angażowałem się w działalność regionalistyczną w Janowie Lubelskim, gdzie po prostu władze były dla takiej aktywności bardziej przyjazne. Dopiero wraz ze zmianą władz Kraśnika, przed ponad czterema laty, coś drgnęło. Miasto dofinansowało prowadzone od 2009 r. prace konserwatorskie i archeologiczne w kościele mariackim w Kraśniku, w których jako konsultant miałem przyjemność uczestniczyć. 18 czerwca br. w kościele odbędzie się ogólnopolska konferencja poświęcona jego dziejom, połączona z uroczystym otwarciem Muzeum Parafialnego, gdzie eksponowanych będzie część artefaktów wydobytych podczas prac archeologicznych. Po konferencji tej winna ukazać się książka, która miejmy nadzieję, będzie służyła całej społeczności lokalnej. Jakiś czas temu zorganizowano w Kraśniku swego rodzaju studia podyplomowe dla części nauczycieli kraśnickich szkół, poświęcone historii Kraśnika, co było ideą jak najbardziej słuszną. Choć znając sposób realizacji tego przedsięwzięcia przez niektórych prowadzących zajęcia muszę przebieg tych studiów ocenić negatywnie, gdyż dziś nie można już nauczać historii metodami z lat 80. Za inne spojrzenie należy pochwalić chociażby pana Mariusza Bieńka, nauczyciela historii z liceum „na Górce”, który popularyzuje badania dotyczące historii miasta. Podobnie ważna jest inicjatywa wydania „Słownika Biograficznego Ziemi Kraśnickiej”, podjęta przez Jana Stanisława Kamyk-Kamieńskiego, kraśnickiego lekarza i pasjonata historii. Choć nie wiem na jaki etap weszła realizacja tego przedsięwzięcia, trzymam kciuki za pana Jana. Niepokoi natomiast sytuacja Muzeum 24 Pułku Ułanów, w tej chwili nie funkcjonującego z uwagi na fatalny stan budynku muzealnego. Sądzę, że władze miasta dostrzegają problem i ruszą z pomocą, przede wszystkim finansową. Liczę również, że zostanie sfinalizowany pomysł wzniesienia pomnika smoleńsko-katyńskiego, koszt którego poniosą prywatne osoby.
Ż.K. Pana dzieło i stworzenie Listy Katyńskiej Kraśniczan zostało dobrze ocenione przez mieszkańców miasta. Jakie kolejne pomysły chodzą po głowie Dominika Szulca, w związku z Kraśnikiem? Czego ewentualnie brakuje, co należy zrobić dla wzbogacenia wiedzy mieszkańców o historii naszej małej ojczyzny?

D.Sz. Jest coś, czego ewidentnie brakuje Kraśnikowi. To sprawa ważna tak pod względem prestiżu, jak i popularyzacji historii Kraśnika. Nasze miasto nie doczekało się swojej monografii, choć mają ją np. znacznie mniejsze i uboższe Urzędów i Janów Lubelski. Kraśnik w ogóle cierpi na deficyt publikacji historycznych na swój temat, publikacji stricte naukowych. Luki tej nie wypełnia ani praca „Z dziejów powiatu kraśnickiego” z 1964, ani „Z dziejów powiatu janowskiego i kraśnickiego w latach 1474-1975” autorstwa pana Wita Szymanka z 2003 r. W 2017 r. obchodzić będziemy mały jubileusz Kraśnika, 640 rocznicę nadania Kraśnika, wówczas już istniejącego, przez króla Ludwika Węgierskiego możnowładcom Dymitrowi i Iwanowi z Klecia, czego konsekwencją była konieczność przeniesienia miasta z prawa polskiego na niemieckie. Jubileusz jest znakomitą okazją do zorganizowania konferencji naukowej, poświęconej dziejom Kraśnika, a następnie wydania książki na ten temat, która wreszcie wypełniłaby wspomnianą lukę. Wydanie pracy naukowej, cieszącej się zainteresowaniem także tych kraśniczan, którzy nie pasjonują się na co dzień historią jest wyzwaniem nie tylko organizacyjnym, ale również finansowym. W Kraśniku brakuje mi również tego, co niekiedy można spotkać w Lublinie i Warszawie, mianowicie tablic informujących o historii danego miejsca, budynku czy placu. Pozwoliłoby to kraśniczanom umiejscowić konkretne wydarzenia historyczne, opisane na takich tablicach, w przestrzeni obecnego miasta. Ciekawym pomysłem był pomysł zabezpieczenia i udostępnienia dla odwiedzających zalew, odkrytych podczas budowy parkingu fragmentów folwarku klasztornego, datowanych na koniec XV w. Niestety, jak dotychczas nie udało się tego zrealizować. W kontekście rocznicy 2017 r. myślę również o możliwości organizacji jakiejś wystawy, prezentującej mało znane kraśniczanom aspekty historii naszego miasta, np. przedstawiającej Kraśnik na dawnych mapach i planach. Obiekty już nieistniejące, a oznaczone na nich można bowiem spróbować nawet dość dokładnie zlokalizować na planie obecnego Kraśnika. Niewiele osób wie na przykład, że teren obecnej dzielnicy fabrycznej w końcu XIX w. zajmował tzw. Bór Wyżnianiecki, którego północna część należała do wsi Urzędów, południowa zaś do Dzierzkowic, lub że nieco przed końcem XIX w. w miejscu, gdzie obecnie zlokalizowany jest zalew kraśnicki istniała karczma i łąki folwarczne. Pozostaje mi wierzyć, że ten wywiad przeczytają osoby podejmujące w mieście decyzje finansowe, które zrozumieją wagę podjętego tematu.
Rozmawiał: Mirosław Sznajder

DOMINIK SZULC

Doktor nauk humanistycznych, historyk (specjalność historia średniowieczna i wczesnonowożytna). Urodził się w Kraśniku. Maturę złożył w 2001 r. w LO im. T. Kościuszki. W latach 2002-2007 studiował historię na UMCS w Lublinie. Następnie był uczestnikiem studiów doktoranckich prowadzonych w Instytucie Historii UMCS. W 2014 r. obronił rozprawę doktorską.
Dr Dominik Szulc jest prezesem Lubelskiego Towarzystwa Genealogicznego, pracownikiem Instytutu Historii im. T. Manteuffla PAN w Warszawie, gdzie kieruje jednym z projektów badawczych. Na co dzień zajmuje się historią krajów Europy Wschodniej. Obecnie czasowo przebywa na wymianie pracowniczej w Instytucie Historii Litwy w Wilnie (poprzednio Instytut Historii Litewskiej Akademii Nauk).
Dominik Szulc otrzymał liczne nagrody i wyróżnienia, w tym stypendia ministerialne (dwukrotnie), grant podoktorski Narodowego Centrum Nauki (z drugim wynikiem w kraju) i Medal Młodego Pozytywisty. Jest autorem licznych artykułów naukowych i popularnonaukowych o tematyce historycznej, publikowanych w Polsce, Rosji i na Litwie. Ponadto wydaje i redaguje międzynarodowe czasopismo naukowe skierowane do genealogów i heraldyków. W ostatnim czasie znalazł się (z drugim wynikiem) w gronie trzech uczonych nominowanych do prestiżowej Nagrody im. Artura Rojszczaka, przyznawanej od 9 lat, przez Klub Stypendystów Zagranicznych Fundacji na rzecz Nauki Polskiej, młodym doktorom, którzy obronili pracę doktorską w ciągu ostatnich pięciu lat i poza wybitnymi osiągnięciami naukowymi wyróżniają się humanistyczną postawą, szerokimi horyzontami, umiejętnością przełamywania barier i przekraczania ram wąskich specjalizacji naukowych. 23 maja w Instytucie Fizyki Molekularnej PAN w wielkopolskim Odolanowie odbędzie się publiczne wysłuchanie nominowanych i zapadnie decyzja o przyznaniu jednemu z nich nagrody. Już jednak sam fakt nominowania należy uznać za duże wyróżnienie.

Rozmawiał: Mirosław Sznajder

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

2

3


Stare zdjęcia KRAŚNIKA i KRAŚNICZAN – 67/17

Stare zdjęcia KRAŚNIKA i KRAŚNICZAN – 68/17


STARE ZDJĘCIA KRAŚNIKA I KRAŚNICZAN – 69/17

$
0
0

Zdjęcie pochodzi z archiwum „Życia FŁT”

mm1


STARE ZDJĘCIA KRAŚNIKA I KRAŚNICZAN – 70/17

$
0
0

stare_0002

Zdjęcie pochodzi ze zbiorów prywatnych


STARE ZDJĘCIA KRAŚNIKA I KRAŚNICZAN – 71/17

$
0
0

Tak prze laty wyglądały toalety w FŁT.

Zdjęcie: Archiwum „Życia FłT”.

 

IMG_0001


STARE ZDJĘCIA KRAŚNIKA I KRAŚNICZAN – 72/17

STARE ZDJĘCIA KRAŚNIKA I KRAŚNICZAN – 73/17

$
0
0

Zdjęcie: archiwum „Życia FŁT”

IMG_0061


Viewing all 1666 articles
Browse latest View live